Lyrics to KęKę miłość: Miłość to jest spokój ducha chociaż trochę mi zajęło trzasnąć Miłość to są scrabble razem i sudoku razem A nie głośne miasto Miłość to jest właśnie wtedy gdy zadzwonił któryś z kumpli Siemasz masz czas na Paroles de la chanson Chciałbym uciec stąd - Outro interprétée par Pezet et Małolat. Lyrics : Znam to miasto tak dobrze i wciąż pędzę gdzieś Miałem Tłumaczenia w kontekście hasła "miałaby uciec z" z polskiego na angielski od Reverso Context: Dlaczego miałaby uciec z jakimś kierowca? Nic się nie bój mała jestem tu. Co mam Ci poradzić, że dawałem się oszukać (wiesz) Taka cena kiedy sam wysoko fruwasz (wiesz) Jaki byłem, a nie że ty byłaś głupia. Miałem za dużego farta albo za dużego fiuta. (A-a) Ten sam kubuś tylko mały król (a-a) (A-a) Nic się nie bój mała jestem tu (a-a) Submit Corrections. AZLyrics. [Verse 1] I do not plant trees because I'm a concrete guy And I do not know how to flip the ground For this reason, I do not build a house, it is enough for me to block the cottage I have wise Oficjalny teledysk grupy Piękni i Młodzi do utworu 'Chciałabym spać z Tobą'!📞KONCERTY: 508 750 659🔹Facebook Piękni i Młodzi - http://bit.ly/PiMOfficial HH9Zhgj. Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » spotkajmy się dzisiaj o północy tak by nie zauważył nas nikt nie zabieraj ze sobą nic wystarczy,że będziemy my gdy tylko się spotkamy pod drzewem przy którym się poznalismy zostawimy na nim dowód naszej miłości potem chwycimy się za ręce i zaczniemy biec będziemy biec jak najdalej tam gdzie nie znajdzie nas nikt na przekór wszystkiemu i wszystkim nie powstrzyma nas nic i nikt zaczną się dla nas lepsze dni nowe marzenia i sny gwiazdy wyznaczą nam szlak dzięki któremu będziemy wiedzieć jak dalej razem biec by nie pogubić się wśród ciemnych dróg lecz gdy zły los sprawi,że sie pogubimy odnajdę Cię i tak, bo miłość Twoja zostawia po drodze ślad i dowód na to ,że nie kochałeś tak nikogo od lat.... chcę uciec z Tobą jak najdalej w nowy i nieznany świat, bo tylko z Tobą będę szczęśliwa bardzo tak.... Napisany: 2008-05-18 Dodano: 2008-05-18 21:03:18 Ten wiersz przeczytano 633 razy Oddanych głosów: 5 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » Paweł Domagała rapuje u Kekę?! Nowa piosenka Powiedz mi czemu HITEM? Mr Kękę - to płyta jednego z najpopularniejszych raperów w Polsce. Kękę, bo o nim mowa, wypuścił swoje wydawnictwo 13 września 2019. Do współpracy nad utworami zaprosił: Palucha, Kasię Grzesiek, Grizzlee'ego, Sebastiana Riedla i Pawła Domagałę! Sprawdźcie więcej szczegółów na Kękę i Paweł Domagała - piosenka Powiedz mi czemu nie zawiedzie fanów obu artystów. To jeden z utworów, który pojawił się na krążku Mr Kękę. O współpracy dowiedzieliśmy się na początku lipca 2019. Wówczas raper z Radomia zdradził: - Myśleliśmy o wspólnym kawałku już jakiś czas. Nie chcieliśmy jednak robić niczego na siłę, dlatego udało się to dopiero przy okazji Mr KęKę. Album promują utwory: To tylko rap, Na pewno, Dokąd iść, Safari, i znany z anteny Radia ESKA, utwór: Ty do mnie przyszłaś. Kękę i Paweł Domagała - piosenka Powiedz mi czemu Kękę w lipcu 2019 zapewnił, że śpiewający aktor pokaże się od zupełnie innej, nowej strony: - Słuchacze Pawła będą mieli okazję zobaczyć go w całkiem innej odsłonie. Numer który nagraliśmy,a do którego muzykę zrobił @pln_beatz, to jeden z mocniejszych i bardziej energetycznych kawałków na płycie. TEKST piosenki Powiedz mi czemu: [Zwrotka 1: KęKę]Wstaję z trudem, spora zmiana od ostatniej płytyWszystko ciężej, ale chyba to po zdjęciach widziszKtoś mnie pyta jak tam leci, wiesz co, robię, działamAle szczerze jakoś tak bez przekonaniaChociaż pewnie myślisz, że się przekomarzamKażdy dzień to wojna, założenia duże, ciężko sobie sprostaćTyle lat szarpania, teraz bez znaczenia, gotów wszystko oddaćNie rozumie nikt mnie, nie rozumie onaA mieliśmy być jak głaz solidnie, zawsze, wszędzie ponadCo jest? [Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec [Zwrotka 2: KęKę]Nie wiem co jest gorsze, to że sam nie wierzę czy że nikt nie kumaWidzą to co proste, a nie widzą tego co się rodzi w trudachTak było zawsze, kiedyś mi to było łatwiej znosićKażdy chce proroka, a ja nie mam recept i nie umiem głosićNie chcę fanów, chcę słuchaczy, zrozumienia a nie egzaltacjiMocnych więzi z wzajemnością, a nie szybkich jak ten świat relacjiCo mi powiesz? że mam jakieś obowiązki? PrzestańBóg, historia, młodzi mnie rozliczą, bez znaczenia będzie jak to widzi reszta (tak, tak) [Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biecPowiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec [Zwrotka 3: KęKę]Wstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej to czujęWstaję znowu, chociaż chyba coraz mniej rozumiemWstaję znowu, chociaż chyba coraz mnie to lubięWstaję, się uśmiecham chociaż są wokoło sami obcy ludzieJestem nad przepaścią, zastanawiam się w którą stronę mam krok daćMam coś na piętnastą, jeszcze to załatwię, bo nie może tak zostaćZnów o dzień przesunie, to decyzję czy do końca się poddaćNic już nie rozumiem, cały świat wiruje, a ja trochę chcę postaćMoże to jest to i nic więcej nie maMoże trzeba kupić cel, żyć z przyzwyczajeniaMoże przyjdzie znowu sens, miłość po cierpieniachMoże lepiej właśnie jest, świat już więcej nie da [Refren: Paweł Domagała]Powiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biecPowiedz mi czemu ja wszystko to robię? czy to ma sens?Nie widzę celu, a czuję, że muszę dalej biec Kękę - płyta Mr Kękę Po ogromnym sukcesie To Tu (podwójna platyna, przeszło 120 koncertów w kraju i na świecie, ponad 130 milionów odtworzeń w serwisie YT), KęKę powraca, by po raz kolejny Was zaskoczyć. Mr KęKę to najbardziej zróżnicowany z dotychczasowych albumów rapera. Lekkie, czasem prześmiewcze numery przeplatają się z poważnymi, refleksyjnymi i nierzadko gorzkimi utworami. Preorder albumu rozszedł się w 20 000 egzemplarzy! Za warstwę muzyczną odpowiada czołówka polskich producentów: PLN Beatz, Sergiusz, 2K, Deemz, Moody Scrag, Worek, SoDrumatic, Young Veteran$, Dj Frodo i @PSR. Jest nowocześnie, ale też melodyjnie, czyli sprawdzona mieszanka do jakiej przyzwyczaił nas KęKę. Całości dopełniają starannie dobrani goście: Paweł Domagała, Kasia Grzesiek, Paluch, Sebastian Riedel, Grizzlee. Zapraszamy Was w muzyczną podróż, przez śmiech, gniew, beztroskę i łzy. Kękę - piosenka Drogi tato W dniu premiery płyty Mr Kękę, 13 września 2019, pojawił się kolejny teledysk do utworu z krążka. Mowa o kawałku pt. Drogi Tato, z gościnnym udziałem Sebastiana Riedla. Za produkcję odpowiada SoDrumatic. Jest to jeden z najważniejszych numerów w twórczości KęKę. Lata temu najbardziej poczytny autor książek Stephen King przeprowadził wywiad sam ze sobą. Robiąc to, liczył, że kiedyś ktokolwiek zainteresuje się jego pracą. Moją pracą interesujecie się Wy i dla Was postanowiłem stworzyć coś unikalnego. Prezentuję Wam rozmowę z najmądrzejszą znaną mi osobą. Ale także z kimś, do kogo mam najwięcej zastrzeżeń. Rozmowę z Hubertem Kęska, którą – tyle dokładnie otrzymałem od Was pytań. O zadanie ich poprosiłem Leszka, Adama i Kamila. Dziennikarzy obecnych lub byłych – znakomitych. Ale przede wszystkim ludzi, którzy widzieli mnie w przeróżnych, nie zawsze chwalebnych sytuacjach. Akompaniowała nam niewybredna muzyka, a proces myślowy wspomagało ciepłe majowe powietrze i zatrzęsienie butelek alkoholu. Czy naprawdę od tej strony chcecie mnie poznać? ***Leszek Dudek: Masz mocną psychikę?Hubert Kęska: Zajebiście Sieńko: To czemu musimy się porobić, żeby z tobą pogadać?Bo nie chcę wyjść na słabego gospodarza, więc polewam. A przede wszystkim, to ja muszę się porobić, żeby z wami pogadać. Dudek: Lepiej gada ci się z przyjaciółmi po alkoholu?Na pewno. Niedawno zrobiłem sobie miesiąc przerwy od picia. I wiecie, z czym miałem największy problem? Żeby wysiedzieć na imprezach te 7 godzin. Tylko trzy pierwsze były ciekawe. Przy alkoholu inaczej odczuwa się czas i intensywność zdarzeń. Ostatnio ktoś spytał Peję, jak to jest nie pić od 14 lat? Jak myślicie, co odpowiedział? „Nuda w chuj”.Kamil Kaliszuk: A nie jest tak, że chciałeś się po prostu poczuć luźniej, dlatego zaproponowałeś alkohol?Alkohol zaproponowałeś ty, kilka miesięcy temu na Twitterze. Taka od początku miała być konwencja. Coś a la Jack Nicholson, który po przekroczeniu osiemdziesiątki powiedział: „Osiągnąłem już ten wiek, w którym mój mózg przeszedł od «lepiej abyś tego nie mówił» do «jebać to, zobaczymy co się stanie»”. Zobaczymy, co się Czyli chcesz się skuć, a rano odsłuchać obcego człowieka?Dudek: Załatwione!Mogę wam obiecać jedno. Niezależnie, jakie odpowiedzi padną, niczego nie będę cenzurować. Poza tym, pamiętajcie, sam stan upojenia alkoholowego w polskim prawie nie jest równoznaczny z niepoczytalnością. To cały czas będę ja, choć być może miejscami z małpim rozumem. Kiedy coś zjebałem, nigdy nie tłumaczyłem się alkoholem, bo w pewien stan wprowadzam się świadomie. Kaliszuk: Mówi się, że najlepszym wywiadem w historii Super Expressu była rozmowa Zarzecznego z Markiem Jóźwiakiem, przeprowadzona właśnie przy udziale dużej ilości whisky. Dudek: Kto tak mówił, Zarzeczny?Kaliszuk: Dialog wyglądał tam mniej więcej tak:– Co myślisz o tym piłkarzu?– Nie no, beznadziejny jest!Dla mnie najlepszym wywiadem w historii mediów jest starcie słowne Sachy Baron Cohena, udającego kazachskiego reportera, z Harrisonem Fordem. Dudek: Odegrajmy to!– „Excuse me, excuse me”. „Fuck off!”.Ten gość to był wizjoner. Już dziesięć lat temu robił coś, czym dzisiaj wygrywa się internet. I w sumie nic dziwnego, że w Ameryce uznano to za gówno, skoro te prowokacje były w nią wymierzone. To jak z muzyką, historia oceni, co jest gównem. O, chcieliśmy rozmawiać o muzyce!Kaliszuk: Pytanie od czytelników: która muzyka cię rozwesela?Rozwesela? Disco polo oczywiście. Dudek: Nie czujesz się zażenowany tym, że teraz oficjalnie przyznajesz się, że słuchasz takiej muzyki? Połowa Polski ją kocha, ale połowa się jej Troje też słuchała Polska C, ale to właśnie ci ludzie decydowali o wejściu Polski do Unii Europejskiej. W grudniu Michał Wiśniewski powiedział mi ważne słowa: „Jeżeli nie szanujecie danych twórców, szanujcie chociaż ludzi, którzy za tym stoją, bo to są miliony”. Tak, to są miliony. I może ja wolałbym deklarować, że słucham Mozarta, ale częściej puszczam sobie: „kochanie wierzę, wierzę w miłość”. Słucham słów, które – jak ktoś przytomnie zauważył na Twitterze – nie są wcale bardziej debilne od „jeszcze wierzę, wierzę w lepszy świat”. I jedno, i drugie jest nieskomplikowane, a ja po intensywnym dniu potrzebuję czegoś odmóżdżającego. Pewnie zawsze ten czas po pracy będzie dla mnie kompensowaniem sobie czegoś. Jak za dzieciaka miałem dość beztroskie życie – związane z grą w piłkę i jedzeniem czekolady – to słuchałem sobie Eldo. Teraz potrzebuję rozweselacza, przycisku reset po całym dniu myślenia o czyimś życiu, za które w pewnym sensie to ja jestem chwilowo odpowiedzialny składając wywiad. Kaliszuk: Wśród twoich płyt można spotkać też wymysły twoich rozmówców Dawida Ozdoby i Krzysztofa Kozaka. Wytłumacz się z tego. Dawida u mnie kiedyś słyszałeś, bo akurat był tak miły, że podarował mi płytę. Krzysztof Kozak? Dla mnie to jest Don King polskiego rapu. Sieńko: O ja pierdolę!Kaliszuk: Dobra. Don King promotor, a nie raper. Tak, ale jako raper – siedząc w podziemiach Dworca Zachodniego – mógł ujawnić wiele historii, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Sieńko: Dlaczego Dawid Podsiadło jest lepszy od Moniki Brodki?Dla mnie lepsza jest Brodka, ale głównie dlatego, że jej piosenki znam, a Dawida Podsiadły kojarzę dwie, może trzy. Osłuchałem się „Grandy” Brodki. Choćby podczas jej koncertu na Juwenaliach, który zorganizowała nam uczelnia. Kabaret Moralnego Niepokoju, Monika Brodka – takie zapewnili nam atrakcje!Dudek: Dla mnie „Granda” to była zmiana z mniej ambitnego radiowego popu, na nieco lepszy pop, za to nie do końca radiowy. To nie jest żadna wielka ewolucja. Takim słowem można określić przemianę Krzysztofa Zalewskiego, który dawno, dawno temu wygrał „Idola”. Jego osoba to jednocześnie postawienie wciąż powracającego pytania: Czy żeby się ustawić, trzeba zrobić to, co Kim Kardashian w Stanach – czyli obciągnąć czarnego kutasa i wstawić wideo do neta; czy wciąż znaczenie ma talent?Ja w ogóle nie wierzę w coś takiego jak talent. Dla mnie istnieje tylko talent do pracy. Talent do pracy czy do czucia rynku? Który jest ważniejszy?Talent do czucia rynku, pomysł – to jest dzisiaj ważniejsze. Natomiast talent do pracy był nagradzany przez całe epoki. Regularność, umiejętność okiełznania snu. Nicola Tesla opanował to do perfekcji. Robiąc sobie w ciągu dnia 15-minutowe drzemki optymalizował swój proces To jest nieprawdopodobne, bo on spał po 2-3 godziny. No, Napoleon spał po 4 i też w swojej dziedzinie był geniuszem. Dudek: A czy geniuszem jest Mateusz Grzesiak? Co o nim sądzisz?Do dzisiaj się tak naprawdę zastanawiam. Bo jeszcze dwa lata temu nie miałbym wątpliwości. Grzesiak to człowiek, który na pewnym etapie życia bardzo mi pomógł. Dzięki niemu – i dzięki splotowi przeróżnych okoliczności – dotarło do mnie, że mogę coś w tym życiu czy marka?Albo niezwykle błyskotliwy człowiek z amerykańskim stylem bycia albo kapitalnie wykreowany wizerunek. Taki wyłania mi się obraz po naszym pierwszym spotkaniu, kiedy na wejściu powiedział mi: „Czy możemy sobie mówić po imieniu? Musimy!”.Jeżeli oceniamy Grzesiaka jako markę, to nie da się go ocenić źle. Bo markę ocenia się pod kątem skuteczności. U ciebie trafił na podatny grunt, bo jesteś kurewsko ambitny, a on mówi tonami, które cię interesują. Ja też byłem zajebiście zainteresowany młodym człowiekiem, który osiągnął sukces i chce uczyć inne osoby, jak dogadywać się z samym sobą, jak wykorzystać swój potencjał. Tylko dzisiaj mam 28 lat, wszystko poukładane w życiu, i rozumiem, że jego grupą docelową są ludzie, którym jeszcze się chce, a nie mają określonej ścieżki życiowej. Zrozumiałem, że to wszystko nastawione jest na zysk. Nie może być inaczej w przypadku gościa, który 30 minut po obronie doktoratu zmienia swój opis na Facebooku na dr Mateusz Grzesiak. Wiesz, mój stary też ma doktorat i jakoś nie przedstawia się ludziom: „cześć, jestem doktor Stanisław Dudek”.Sieńko: Tego typu ludzi trzeba rozliczać z efektów pracy. A ja rozmawiałem z kilkoma coachami na temat Grzesiaka. Mieli o nim fatalne zdanie. Dudek: Skrajnie nieodpowiedzialne jest decydować o losie 100 tys. przeróżnych osób. Bo to wygląda tak. Przychodzi do ciebie facet w modnych oprawkach i mówi ci: „Kamil, na świecie jest tyle niewykorzystanych zasobów, a ty przecież naprawdę jesteś zajebisty, musisz to tylko zauważyć”. I ten ktoś jest zmotywowany, a po 4 tyg. dochodzi do niego, że właśnie wziął kredyt na szkolenie. Pamiętajcie, że mówimy o człowieku, który na jednym ze szkoleń uczył ludzi… jak kreować wizerunek na Facebooku. Słowami: to ty decydujesz, co pokazujesz innym ludziom o sobie. Czyli de facto: Chuj kurwa, że bijesz żonę i jesteś grubym alkoholikiem. Jak zrobisz sobie selfie swojego ryja na tle czegoś co wygląda zajebiście, to ludzie pomyślą, że jesteś Instagram jest na tym oparty. Tak, ale zrozum, on namawia ludzi, żeby pozowali i wychodzili na gości, którymi nie są. Zmienia ich przekonania! Czy rozmawiając z nim czułeś, że jest takim człowiekiem?Nie, nie zastanawiałem się nad tym. Ale z jednym, co mówi na pewno się nie zgadzam. Ludzie nie są maszynami, nawet sportowcy. Jak Głowackiemu przed walką z Cunninghamem wysiadają jelita i jedzie na kiblu i garści tabletek, to tego dnia nie będzie najlepszą wersją siebie. Jak słyszę hasła w stylu „bądź lepszą wersją siebie każdego dnia”, to chce mi się rzygać. I może dzisiaj będę rzygał, bo dziś chcę być swoją najgorszą wersją. Dzisiaj być może takimi wersjami siebie właśnie jesteśmy, bo to jest nam potrzebne. Sieńko: Ale przecież jest to całkowicie normalna dla nas sytuacja, nie widzę tu żadnej skrajności. Dudek: To mój zwykły kontakt z tobą, więc… Daj spokój, ja zyskuje przy Tak ci się wydaje…Dużo większy problem dla mnie stanowi fakt, że taka nowoczesna retoryka nakazuje produktywne spędzenie całego naszego czasu. Nawet podczas snu przecież można się uczyć! Siłownie, solarium. Gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Już nie potrafimy być sami dla siebie?Dudek: Tydzień temu opowiadałem ci o takim popierdolonym, nieżyjącym artyście – Falco. Słuchaliśmy jego „Jeanny” w wykonaniu Ich Troje. Gość żył w ogromnej obawie, że ktoś go zdemaskuje. Że okaże się, że nie jest wcale genialnym talentem, brylantem, osobą, która obdarzona jest wyjątkowymi umiejętnościami. Że o takie tylko się go podejrzewa. Bo on w rzeczywistości ich w sobie nie widział. Sam nie masz obawy, że nie jesteś tak dobry, jak ludzie o tobie mówią?Mam, jasne! No bo ja nie jestem tak dobry! Dobry to jest mój wizerunek. Wszechobecna kreacja wizerunku w dzisiejszych czasach została świetnie zobrazowana w książce „Sfejsowani”. Wyobrażacie sobie, że dzisiaj ludzie są w stanie za dowód rozkładu pożycia podać lajk na Facebooku?! W takim świecie żyjemy, świecie kiedy złapałem się na tym, że ja i mój wizerunek to dwa odrębne byty? Wczoraj nagrywaliśmy z bratem krótki film promujący książkę. I w pewnym momencie mówię mu: „nie, złap mnie z drugiej strony, od dołu, z takiego ujęcia kojarzą mnie ludzie”. Z czasem tak sam siebie zacząłem widzieć! Hubert Kęska wygląda tak i tak, Hubert Kęska jest mądry. Guzik. Jestem głupszy niż myślicie, bardziej ułomny. Nawet jak spiszemy słowo w słowo ten wywiad, to i tak nie wierzcie w to, że zawsze taki jestem. Dzisiaj mi zależy, dzisiaj mam czystą głowę. Dzisiaj pijemy alkohol, a alkohol wspomaga kreatywność. Spokojnie, rano nam ją kompletnie odbierze. Kaliszuk: W twoim opisie na Twitterze zwraca uwagę zdanie. „Mógłbym zrezygnować z jedzenia, spania, ale nigdy z alkoholu, książek i wychodzenia do ludzi”. Książki to wiedza, a alkohol bardzo otwiera ludzi. Nie wiem, czy to przez wyodrębnienie się grup społecznych, czy przez zaszłości historyczne, ale jesteśmy strasznie pozamykani na siebie nawzajem. I dlatego myślę, że gdyby ten alkohol nie powodował amnezji, ani nie wiązał się z kacem, czy z uzależnieniem, ludzkość mogłaby na piciu dużo zyskać. I nie chodzi mi o wojny i hordy najebanych sowietów. Wszyscy najwięksi artyści tworzyli pod wpływem czegoś. Czytałem, że nasz umysł osiąga apogeum kreatywności po spożyciu 2-3 uncji alkoholu. Dudek: Strasznie mało, nigdy nie będziemy w takim stanie!Kaliszuk: Słowacki w jednym ze swoich utworów opisał nawet krok po kroku jak działa na niego opium. Dudek: Słuchaj, mówimy o gościu, który umarł przed czterdziestką. Jack Nicholson, którego wcześniej cytowałem, jest po 80-tce, żyje, a bardzo dużo eksperymentował z narkotykami. Eksperymentował to dobre słowo. Takie LSD zażywał nie dla głupawki, ale po to, żeby zrozumieć lepiej świat i siebie. Podczas jednego z narkotycznych snów był znów w brzuchu matki i rozpaczliwie walczył o pierwszy samodzielny oddech. Przeszkadzała mu w tym pępowina, którą się dusił. Sen się skończył, a po latach wszystko co widział, czuł okazało się prawdą. Wrócił do wspomnienia, którego nigdy świadomie nie zarejestrował. Nie miał prawa tego pamiętać! Uważam, że korzystanie z pewnych środków w ten sposób ma sens. Oglądaliście film „Jestem Bogiem”? Ja na pewno nie oparłbym się pokusie i wziąłbym tę tabletkę. Sieńko: Ale jest jedno pytanie. Czy taka głęboka świadomość w ogóle jest potrzebna w życiu? Czy nie jest przypadkiem tak, że nadmiar takiej świadomości powoduje rozbieranie życia na czynniki pierwsze i tak naprawdę przeszkadza nam żyć?Rozbieranie życia na czynniki pierwsze to dla mnie dzisiejsza blogosfera. Analizowanie każdego dnia, zdarzenia, szukanie we wszystkim symboliki. Czytanie horoskopów, a jednocześnie skrajny racjonalizm. Generalnie, cholerna strata czasu. Ale dla mnie stratą czasu na pewno nie jest szukanie odpowiedzi w odległej przeszłości. Dudek: Masz mocną psychikę?Zajebiście mocną. I może wkurwię kogoś tym, co teraz powiem. Ale moim zdaniem uzależnienie od siłowni, czy pracoholizm, to coś znacznie gorszego niż uzależnienie od alkoholu. Ale mnie wkurwiłeś… Pracoholizm wcale nie jest taki A co jest dobrego w pracoholizmie? Dudek: Poczucie spełnienia. Kaliszuk: A mi się wydaje, że ten kto jest pracoholikiem, nigdy nie poczuje spełnienia i nie będzie szczęśliwy. Ja to bardzo dobrze rozumiem. Zawsze satysfakcję zastępuje mi gonienie króliczka. I powiem wam, że zwariowałbym, gdybym nie zmienił podejścia do wywiadów. Bo dawniej za każdym razem miałem poczucie, że o coś nie zapytałem, czegoś nie poruszyłem. I spotykałem się jeszcze raz, dzwoniłem. Dzisiaj powtarzam sobie słowa Krzysztofa Jackowskiego: „Wie pan, po co się pan urodził? żeby zagrać epizod w moim życiu”. Wmawiam sobie, że moje spotkanie z danym rozmówcą jest wyjątkowe, jest wycinkiem pewnej rzeczywistości. Nie dłubię, nie upiększam, tylko otwieram i zamykam kolejne rozdziały. Wyznaczasz cel, osiągasz go i szukasz następnego. I tak przez cały czas. Nie wiem, czy o to chodzi w życiu. W jakimś sensie podziwiam ludzi, którzy potrafią się realizować przede wszystkim rodzinnie. Mnie – póki co – takie funkcjonowanie jest kompletnie Mi A ja bardziej szanuję coś takiego niż spełnianie swoich zawodowych ambicji, które, tak naprawdę nigdy się nie spełnią. Dla mnie ważne, żeby być zadowolonym z życia. Gdzieś sobie pojechać, coś zobaczyć. A że mam przy okazji jakąś pracę? Dzięki temu mogę to robić, ale to jest gdzieś jest fenomenalne, że Kamil odszedł z Weszło – portalu, który jako czytelnik kochał – po dwóch miesiącach, bo nie chciał tak zapierdalać, był nieszczęśliwy. A przecież to Weszło było dla niego spełnieniem marzeń! Nie przetrwałem kryzysowego momentu, możecie tak powiedzieć. Ale ja generalnie stwierdziłem, że nie ma sensu czegoś ciągnąć, co mnie po prostu męczy, co mi kompletnie nie sprawia przyjemności. I wcale tego nie żałuję. Bo spełnianie ambicji zawodowych zupełnie mnie nie kręci. Zarabiana kasa to tylko środek. Ale Hubert, zapytam ciebie, czego najbardziej obawiasz się w życiu?Strachu. Dudek: Co ty, jesteś Batmanem? „Boję się, że nie ocalę wszystkich” – to jest taka odpowiedź dla mnie, wiesz. Ale posłuchaj, Izu Ugonoh. Ugonoh – nie Ugonoha. „H” w przypadku jego nazwiska jest nieme, o czym dowiedziałem się studiując wywiad, jakiego udzielił będąc zdolnym młodzikiem Lechii Gdańsk. Izu, kiedy dorastał i był prześladowany za kolor skóry, nie bał się tyle samego pobicia przez wrogich skinheadów, co samego strachu przed tym. Bity jesteś raz na tydzień, a boisz się w każdej minucie życia. Sieńko: To czego się boisz? Węża ogrodowego, który ożywa i dusi cię we śnie?Boję się krzyku, boję się kłótni, boję się tego, że coś nie pójdzie po mojej myśli. Ma wyjść zawsze nie gorzej niż to sobie wizualizuję. Dlatego tylko raz dałem sobie za wywiad 10 na 10. Za Wałęsę. I wtedy była niesamowita satysfakcja! Ale zwykle to wygląda tak: coś wyszło, no dobra, ale z czego tu się cieszyć, w końcu miało wyjść. Znów jestem w punkcie planowanie daje ci poczucie kontroli?Daje mi obłęd rutyny. Boję się życia jak w „Klik i robisz, co chcesz”. Przewijania życia, autopilota. Widzisz siebie zmierzającego do domu, szykującego się do snu, wysiadającego z Polskiego Busa. Widzisz kilka ruchów w przód, ale to nie jest geniusz, to upierdliwe przyzwyczajenie. Rozmawiałem o tym z Tomkiem Ćwiąkałą. Jemu udało się zawalczyć tę mechaniczność. Ja przez lata robiłem dużo, by być maszyną, i przez to mam teraz problem, żeby być człowiekiem. Cieszyć się z ładnej pogody. Nie chcę schematyczności, a sam wpędzam się w A alkohol?Niby z tego schematu wymykają się weekendy. Ale nawet, jeżeli zawsze idziesz pić gdzieś indziej – żeby nie utknąć w danej rzeczywistości – to też robisz z tego pewien schemat. Schemat zmiany miejsc, okoliczności, perspektywy. Dudek: Masz mocną psychikę?Zajebiście mocną!Kaliszuk: Chciałeś popełnić kiedykolwiek samobójstwo?A wy? Po kolei. Leszek?Dudek: Tak. Kaliszuk: Miałem stany depresyjne, tak. Sieńko: Chciałem. Czyli wszystko jasne, 4 na 4. Wiecie, że ludzie w 80% przypadków wieszają się na klamce, a nie na haku w piwnicy?Dudek: Zero rozmachu. Co roku jeżdżę na Mazury – malutka, zabita dechami wiocha. I co roku słyszę, że ktoś tam się zabił. Ludzie na wsiach wolą się powiesić niż mieć jaja, do wszystkiego. Żeby podejść do dziewczyny, która ci się podoba, pogadać o podwyżce z szefem i musisz mieć jaja, żeby pociągnąć za spust. A ile jest cip, które nawet tego nie potrafią zrobić? To dla mnie jest tak żenujące jak ci pantofle oddający pieniądze swojej A ja uważam, że osoba, która desperacko czuje się niespełniona – mająca poczucie, że świat nie dał jej tego, na co ona zasłużyła – próbuje się zabić, ale nic z tego nie wychodzi. Ty mówisz o stanie ciągłym, a w kontekście naszych myśli samobójczych mieliśmy do czynienia raczej z przemijającą chandrą. Dudek: Ludzie dzisiaj tłumaczą błędy depresją. Nie, jesteś debilem. Nie wszystko jest depresją. Kaliszuk: Kiedyś koleżanka żaliła mi się, że jest w stanie depresyjnym, a zaraz bawiła się z nami na Laska puszcza się na wakacjach na cztery baty, a potem mówi: „Sorry, to się nie liczy, miałam depresję”. Nie, dziwko. Byłaś najebana, jesteś łatwa w chuj, jesteś głupią kurwą! To jest moja odpowiedź. Później będzie: „Leszek, jesteś szowinistą”. Nie, kurwa! Tylko jedno zastrzeżenie, tak jak wcześniej mówiłem. Niezależnie od tego, w jakim stanie bylibyśmy oceniani, to – wyłączając najcięższe przypadłości – nadal jesteśmy my. Po pijaku, w momentach kryzysowych wychodzą z nas różne rzeczy. Sny, koszmary. Leszek, facetom się wydaje, że dziewczyny na imprezach są łatwe, bo ktoś im się nie podoba, a potem mu ulegają. To nie tak. One – chociaż zgrywają niedostępne – są wciąż tymi małymi dziewczynkami ściskającymi do poduszki pluszaki i potrzebują ciepła. Mówię o tych, które ty nazywasz dziwkami. Kobieta i dziwka to jest synonimKaliszuk: Ale to są słowa Leszka Dudka, pamiętajmy. Dudek: Kaliszuk, jesteś pantoflem. Oj, to wiem… Sieńko: Nie no. Akurat ja – w przeciwieństwie do większości ludzi narzekających na życie – rzeczywiście przechodziłem depresję i uważam, że nie ma nic gorszego niż takie brandzlowanie się nad swoim nieszczęściem. A to po prostu jest mega powszechna rzecz. Na zasadzie: o, przechodzę depresję, jestem taki biedny, wyjątkowy, musisz uszanować moje nieszczęście. Dudek: Nigdy nie byłeś taki nieszczęśliwy!Ludzie chcą się na wszystko licytować. Dlatego jedynie śmiechem i politowaniem potraktowano propozycję Janusz Korwin-Mikkego, żeby zrobić igrzyska dla średnich. Autodestrukcja siedzi w nas tak samo głęboko jak sukces. Sieńko: A to jest etap, który masz i z którego wychodzisz. Powinno się go zamknąć i oddzielić ten czas grubą kreską. Kaliszuk: Kiedy ty przechodziłeś depresję?Sieńko: W okolicach matury. Chodziłem na psychoterapię, ale zawsze wystrzegałem się tego brandzlowania, bo to jest najgorsza rzecz, jaką można to później?Sieńko: Nie, bo to część mojego życia, której się absolutnie nie wstydzę. Ale to, że na danym etapie jesteś nieszczęśliwy, nie czyni cię wyjątkowym, ani nie powoduje, że masz jakieś dodatkowe pracująca powiedziała w „Czterdziestolatku” najmądrzej na świecie: „Zdrowie to tak naprawdę okres przejściowy między chorobą a chorobą”. Kaliszuk: Jak większość mówi o samobójstwie, to zwykle ma po prostu kompleksy. Dlatego chce pochwalić się czymś takim. Szuka atencji u najbardziej ponure myśli przechodziły przez głowę, kiedy musiałem na 3-4 miesiące wrócić do rodzinnego domu. Funkcjonowałem jak w więzieniu, codziennie według ściśle określonego schematu. 6 – pobudka, przerwy na jedzenie, praca do 18-19, siłownia, kolacja, sen. Środa, sobota najebka. Koniec. U mnie do dzisiaj funkcjonuje ten konflikt wewnętrzny. Chcę żyć, być spontaniczny, ale jeżeli nie zaplanuje sobie dnia, tygodnia co do godziny, mam wrażenie, że niczego pożytecznego nie zrobiłem. Sieńko: Ale wreszcie wróciłeś do Adam, i zamieszkaliśmy razem. Fantastyczny okres, bo mamy podobne podejście do higieny i uwielbiamy rozmawiać na niegłupie tematy. Te rozmowy były smutne – ty chwilowo nie miałeś pracy, moje życie miłosne było całkowicie rozwalone. Mimo to nie mieliśmy żadnych konfliktów. Wręcz ten okres budował nas intelektualnie. No i w sumie fizycznie, bo sporo wtedy biegaliśmy. Chociaż jednocześnie zacząłeś palić. No ale zdążyłeś też rzucić. Kaliszuk: Bieganie? Jutro mam bieg sztafetowy. Ostatnia Pij! Kaliszuk: Jestem w zespole z prezesem mojej firmy, nie mogę się teraz Możesz, pokaż mu jaja. Powiedz: „Sorry Andrzej, ale się najebałem… sram na tę firmę!”.Polej mu! Moje mocne, sama wóda. Dobrze. Sieńko: Pytanie od czytelników – czy lubisz pociągi?Niespecjalnie, chyba że bezprzedziałowe. Ogólnie lubię jeździć po Polsce. Zmieniający się krajobraz, ludzie. Gdybym przez te kilka ostatnich lat tylko siedział w domu – spisując i układając wywiady – to bym zwariował. Spisywanie to monotonność, nuda; rozmowa – przyjemność, niepowtarzalność. Dudek: Miłej podróży drugą klasą z Radomia do Sosnowca, kurwa!Sieńko: W przypadku większości ludzi to pytanie byłoby całkiem jałowe, ale…Dudek: Przeceniasz go. Sieńko: O co twoim zdaniem chodzi w życiu? W chuj ludzi powie ci, że chodzi o to, żeby być szczęśliwym, ale moim zdaniem to maksymalny bullshit. W obecnej sytuacji nie wiem, jestem trochę zagubiony. Natomiast przez większość dotychczasowego życia wydawało mi się, że znam odpowiedź. W wieku lat nastu miałem tak jak Kękę, byłem jak ludzie, których chciałem tu tylko mijać. W sumie uważałem nawet, że jestem gorszy od tych wszystkich chłopaków, którzy mają dziewczyny, skutery i wszystko w dupie. Później za wszelką cenę chciałem być zupełnym odszczepieńcem, tylko po to, żeby zyskać satysfakcję z bycia buntownikiem. Idiotyczną, bo nie wiązała się z tym, czy wykonujesz coś dobrze, lecz jedynie z faktem, że robisz to inaczej. Stąd długo nie miałem prawa jazdy, miałem wyjebane na angielski. Takie wieczne udowadnianie samemu sobie, od którego w sumie się do końca nie uwolniłem. Czytam, że Michael Jordan zbudował całą karierę na udowodnieniu swojemu nauczycielowi ze szkoły średniej, że do czegoś się nadaje. I dopiero teraz rozumiem, że on nie udowadniał to temu konkretnemu nauczycielowi, tylko jakiejś swojej wizji historii, która była dla niego bolesna i od której nie mógł uciec. Kaliszuk: Jakie miałeś oceny w szkole? Byłeś kujonem?W podstawówce radziłem sobie chyba najgorzej w swoim życiu. Także pod względem uwag, bo uwielbiałem się tłuc z kolegami, traktowałem to czysto sportowo. A więc tak; nie licząc religii i wuefu, miałem trójki i czwórki. Później w gimnazjum przyszło zatrzęsienie jedynek. Pamiętam jak licytowaliśmy się z kumplami, kto będzie miał najwięcej pał po dwóch-trzech pierwszych miesiącach drugiej klasy. Wygrałem. Mama zastanawiała się, czy mnie nie Szacun. Natomiast jeszcze w tamtym roku wywalczyłem jakąś godną wzmianki średnią typu 3,6. Końcówka gimnazjum, jak i całe liceum to już stopnie pod świadectwo z paskiem. W tym status najlepszego historyka w szkole, na poziomie olimpiady ogólnopolskiej. Dudek: Poważnie, byłeś coraz lepszy?! Ja miałem dokładnie odwrotnie. W podstawówce byłem demonem intelektu i zastanawiałem się, czy jestem nowym Einsteinem. Miałem średnią 5,6. Nie robiłem nic, tylko myślałem: „ale te dzieci są głupie, ja pierdole…”. A potem trzeba było już coś Mój kolega, Paweł – gej, usłyszał kiedyś od nauczycielki: „Paweł, postawię ci pałę”. A on: „Chciałaby pani„.Dudek: Szanuję gościa. Kaliszuk: Tak przy okazji. Jaki masz stosunek do homoseksualistów?Mnie pytasz? Byłem z tobą w klubie gejowskim!Dudek: Byliśmy, cioty!Kaliszuk: No właśnie dlatego pytam. Rozmawiałeś z Biedroniem, zrobiliśmy ten wypad. Kiedyś nie do końca trzeźwy zapierałem się, że pobawię się w Palikota i wyjdę na miasto w koszulce „jestem gejem”. Czasem mam takie dziwne schizy na zasadzie: a dlaczego komuś czegoś nie wolno?! Ale później, na szczęście, przychodzi rozsądek. Wypowiadając słowo „gej” nie pluję jak Korwin, ani nie chcę stawiać homoseksualistów w Sejmie za murem jak Wałęsa, ale nie uważam też, że pewien ułamek społeczeństwa powinien mieć specjalne prawa. Niech walczą o to, żeby być szczęśliwi jak inni. A nie po to, żeby być ponad innymi. Dudek: Tak długo jak jest ich mniej – a zakładam, że zawsze będzie ich mniej – oni powinni dostosować się do praw większości. Po prostu, kurwa. I naprawdę nie wymagamy od nich zbyt wiele. Ja nic nie mam do żadnego geja. Oczywiście, irytują mnie tzw. cioty, które manifestują swoją odmienność. Ja nie chcę patrzeć na gościa, który ma na koszulce napisane „obciągam fiuty, lubię w dupę i chcę mieć dzieci”. Ten gość walczy, że chce koniecznie mieć prawo zaadoptować dziecko, bo dla niego to jest to samo co wziąć psa ze schroniska, wrzucić na Instagram zdjęcie i napisać: „Zrobiliśmy to! My – geje!”. Ale jak dziecko się zesra, to będzie: „niech ktoś, coś z tym zrobi!”. Przypomina mi się Dolores Umbridge, ta landryna z Harry’ego Pottera, która przemierzała korytarze Hogwartu rozdzielając różdżką całujących się uczniów. Ja nie chcę żyć w świecie, gdzie takie pary są piętnowane, a bije się brawo panom zapinającym się na środku miasta w dupę. Nie chcę, żeby geje byli traktowani na świecie jak osoby ciemnoskóre w Stanach. Dudek: Nie, to jest spoko, ty jebany homofobie i rasisto. Powinieneś teraz komuś obciągnąć, jeżeli chcesz z tego wyjść z twarzą. Kaliszuk: Już widzę ten tytuł. „Znany dziennikarz sportowy obciągnął byłemu dziennikarzowi sportowemu”. Sieńko: „Mamy nagranie!”.Dudek: A tak poważnie, to już jest ten poziom abstrakcji. Słuchajcie, w momencie kiedy Kevin Spacey powiedział, że jest gejem, to anulowano mu wszystkie zarzuty związane z pedofilią. Rozumiecie to, kurwa? „Może przejechałem tych czworo ludzi na przejściu dla pieszych, ale chciałem tylko powiedzieć, że jestem gejem”. „Ohoho, okej, proszę jechać! Kurwa mać. Szerokości kierowco”.Kaliszuk: Można powiedzieć, że Polański miał pecha, że wyruchał trzynastolatkę, a nie Tak! Jakby był to mały chłopiec, to by tylko powiedział: „Ale ja nie jestem pedofilem, ja jestem gejem”. „Mały, jebany pedał, jak jego rodzice mogli to zgłosić. Jebani homofobi!”.Kaliszuk: Ja jestem za tym, żeby homoseksualiści mieli takie same prawa…Dudek:…jak inne zwierzęta. Moim zdaniem wszyscy ludzie to Tak, bo jesteśmy Zwłaszcza homoseksualiści. Leszek kawy?A co, wyglądam źle?Sieńko: Broda ci zmieńmy temat. Dudek: Jak chcesz. Jak byliśmy w tych klubach gejowskich, to nie bałeś się zadawać ludziom różnych, dziwnych pytań. A czy miałeś kiedyś przygotowane pytanie i po prostu pękły ci jaja? Myślę, myślę…Sieńko: Ja pamiętam! kiedyś rozmawialiśmy z sędzią Musiałem. Siedzieliśmy przez minutę czy dwie i nikt nie chciał zapytać go o nadbagaż. O to, że jest gruby. Ale w końcu to pytanie padło! Wiem, bo pamiętam odpowiedź! Mówił, że każdy wygląda grubiej w telewizji, a do tego jego styl biegania powoduje, że sprawia wrażenie chodzi o zadawanie trudnych pytań, nie przypominam sobie, abym nie zadał któregoś z przygotowanych. Nie darowałbym sobie! Jeśli je zadaję, to nie robię tak jak wielu dziennikarzy, że przez całą rozmowę przymilam się do rozmówcy, a na końcu mówię: „Słuchaj, stary, kazali mi to zadać”. Po czym wrzucam to na początek wywiadu. Nie. Niemniej jedną rzecz muszę na pewno poprawić. Jaką?Niekiedy pewne zagadnienia zbyt mocno obudowuję słowami, przykładami, żeby brzmiały łagodniej i bardziej swojsko. Podczas gdy szybki strzały, pojedyncze ukłucia mogą spowodować bardziej naturalne odpowiedzi. Przede wszystkim odpowiedzi nasączone emocjami. Dudek: Czym to jest spowodowane?Pewnie tym, że moje wywiady nie są jednotematyczne. Mam przygotowanych szereg zagadnień. Kaliszuk: I boisz się, że nagle twój rozmówca wyjdzie?Nawet nie, bo samo wyjście byłoby całkiem fajną puentą i odpowiedzią. Jak zachowanie Dariusza Szpakowskiego, kiedy Kuba Radomski męczył go o przekręcanie nazwisk. Bardziej obawiam się tego, że rozmówca mi się zablokuje i od danego momentu, do końca nie powie już niczego interesującego. Tu nawet nie musi chodzić o kontrowersje. Ja uważam, że często mam po prostu zbyt małą wiedzę, żeby wdawać się w dyskusję, w której jako dziennikarz ryzykuję dużo. Usłyszę, że ktoś zdradza, ktoś bije, ktoś pije, a dany pięściarz chciał 400 tys. dolarów za walką polsko-polską. Wychodzę z założenia, że ja o tych ludziach i ich sprawach tak naprawdę wiem cholernie mało. Nawet jakbym przygotowywał się przez tydzień – a nie mam komfortu Oriany Fallaci – to przez ten tydzień nie nadrobię 30-40 lat czyjegoś życia. Nie ma szans. Historia potrzebuje wielu, wielu lat, żeby ocenić pewne zjawiska. Ja o Wałęsie-bohaterze uczyłem się i w podstawówce, i w gimnazjum, w liceum i nawet na studiach, a teraz słyszę, że jest tylko jeden Wałęsa, Wałęsa-agent. Poczekajmy. Dudek: Wiesz, jaki mam największy zarzut do twoich wywiadów? Dajesz swojemu rozmówcy wciskać kit. Jak się z tym czujesz, kiedy wiesz, że rozmówca kłamie? Tu nie chodzi o nazwiska. Rozmawiasz sobie z Arnoldem Schwarzeneggerem i on ci mówi, że nie brał sterydów, a ty na to: „To super, Arnold, jesteś przykładem dla młodzieży”. I jest kolejny feel good story. I wszyscy uważają, że kolejny zajebisty rozmówca świetnie wypadł u Huberta tym Schwarzeneggerem akurat nie trafiłeś, bo on przyznał się do brania sterydów jeszcze w latach 90-tych w wywiadzie dla Playboya. Tak, tak, ale chodzi mi o to, że u Huberta Kęski mógłby powiedzieć, że nie brał sterydów i ludzie którzy nie czytali o nim niczego wcześniej, do dzisiaj by w to wierzyli. Rozumiesz?Możliwe, że jeżeli tworzysz coś na zasadzie hollywoodzkiej historii, gdzie mnóstwo rzeczy się zgadza, to ludzie wezmą wszystko za prawdę. U ciebie wszyscy dobrze wypadają, zauważyłeś to?Sieńko: Mówiłeś mi kiedyś, że dla ciebie ważne jest to – żeby poza tym, abyś ty był zadowolony z wywiadu – jego bohater też był zadowolony. Ja, on i czytelnik. Czasem trudno to pogodzić. Czytelnik płaci, rozmówca jest bohaterem i chciałbym pozwolić mu opowiedzieć swoją historię, swoją wersję wydarzeń. Dudek: „Wcale nie sprzedałem tamtej walki, tak naprawdę miałem skręconą kostkę”. Na pewno wiele razy złapałeś rozmówcę na kłamstwie. Czy ja wiem? Ja nie oceniam, ocenę pozostawiam wam. Ilekroć coś wydawało mi się wątpliwe, przywoływałem kontrargumenty, czyjeś wypowiedzi. I co? I zazwyczaj kończyło się zbyciem tematu śmiechem, słowami: „tak, i małego też mam” lub groźbami: „tak ktoś twierdzi? to pozwę śmiecia!”. W tych skrajnych przypadkach ważne jest, żeby w ogóle dane pytania padły, żeby rozmówca mógł się ustosunkować do przemycanej przez pewną grupę ludzi wersji rzeczywistości. Ja sam zbyt wielu haków na ludzi nie mam, bo nie jestem dziennikarzem śledczym. Mnie bardziej interesuje historia człowieka. Z jego perspektywy. Rozmawiałem z „Masą”. Moglibyście powiedzieć, że podczas tego wywiadu pomówił kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt osób. Zadzwoniłem do kilku z nich, ale… w sumie, po co? Wywiad to nie jest reportaż. W wywiadzie padają słowa, za które odpowiedzialność bierze rozmówca. Kaliszuk: Nie miałeś świadomości, że „Masa” w większości po prostu wciska kit?Tylko, że „Masa” ma coś takiego, że zawsze jedna z posiadanych przez niego informacji może być kluczowa. Nawet jeżeli 9 na 10 to był fałszywy trop. Mnie powiedział na przykład, że Dariusz Mioduski chce zrobić wrogie przejęcie Legii. Skontaktowałem się z Mioduskim – uznał, że to bzdura. Inni też tak uważali, bo taki ruch w tamtym czasie wydawał się niemożliwy, za Leśnodorskim stali kibice. A kto teraz kieruje Legią? Mioduski, samodzielnie. Dlatego uważam, że o ile „Masa” nie powinien być autorytetem w żadnej mierze, o tyle taki człowiek dla dziennikarza to jest nieoceniona wartość. Pytanie, czy powinien być źródłem wiedzy dla prokuratury i sądów? Nie przeceniajmy roli dziennikarzy. Rewelacje prasowe to dopiero pierwszy szczebel poważnych spraw. Kaliszuk: Odwrócę pytanie, które zadałeś „Masie”. Ile kobiet w twoim życiu udawało orgazm?Dudek: Ja ci odpowiem precyzyjnie. 100%!Wiecie co? Kobiety są same sobie winne tego, że facet ich nie zaspokaja. Udając, boją się wyrażać własne pragnienia. Może dlatego, że podświadomie wiedzą, iż facetowi cholernie ciężko żyć w XXI wieku i nie chcą go dobijać w tak newralgicznej kwestii? Tak czy inaczej, robią sobie i facetowi Czułeś się kiedykolwiek wykorzystany? Czułeś, że ktoś chce z ciebie skorzystać, żeby się wybielić. Być może miałbym takie wątpliwości, gdybym posiadał pewność, że w danym środowisku ktoś na pewno mnie zna. A ja przecież nawet w środowisku bokserskim jestem anonimowy. Nikt mnie nie zna. Przekonuje się o tym prawie za każdym razem kontaktując się ze sportowcami. Oczywiście, zdarza się, że ktoś sam prosi mnie o wywiad, ale są to zwykle średnio rozpoznawalni ludzie, których – niezależnie od wszystkiego – raczej nie weźmie na czołówkę Super Express. Dokończmy. Kiedykolwiek weryfikując określony materiał czułeś wstyd, że ktoś ci naściemniał, a ty to puszczasz? Jasne, że czasem ciężko mi w pewne rzeczy wierzyć. Uwierzylibyście, że Masa dał radę na pięści Gołocie? Ale ja na nic nie mam dowodów, mam co najwyżej poszlaki, na zasadzie: mam uszy, słyszę różne rzeczy. Ktoś coś powiedział, ale czy później się do tych zarzutów przyzna?Kaliszuk: Uzupełnię. Ile razy czułeś słuchając rozmówcy: „kurde, co on pierdoli?”.Chyba nigdy, bo ja jestem ufny i we wszystkim szukam jakichś korzyści dla siebie. Dlatego rzadko kiedy powiem ci, że wywiad innego dziennikarza jest słaby, czyjaś książka do chrzanu. Bo ja ten wywiad i tę książkę tak przefiltruje, że jakaś wiedza z nich i tak mi się przyda. Choćby dla jednego ciekawego zdania, czy spojrzenia. Nie wierzę, że czytając wywiady innych dziennikarzy nie zastanawiasz się, jak mogli to tak zjebać? Jak mogli nie poruszyć tematu, który aż się prosił?Weźmy sport. Ja o sporcie tylko czytam, kiedy przygotowuję się do wywiadów. Na co dzień kręcą mnie tematy popularno-naukowe, kosmos. Kiedy czytam jakiś wywiad przygotowując się do swojego, zacieram ręce, że ktoś czegoś oczywistego nie poruszył. Ja mogę pracę tych dziennikarzy rozszerzyć, tworząc przy okazji coś unikatowego. Jest coś, co na pierwszy rzut oka dostrzegasz?Tak, brak pasji. Ostatnio Michał Turyński opieprzył dziennikarkę lokalnych wrocławskich mediów, gdy ta zaproponowała mu wywiad mailowy. Powiedział jej: „To chłopak jedzie do mnie 450 kilometrów z Warszawy, a pani się nie chce przejechać pięciu„? Akurat byłem w drodze. Wstałem o 4, zrobiliśmy wywiad i ruszyłem z powrotem do domu. Czasem utrudniam pracę niektórym dziennikarzom, ale nie będę za to Jerzy Chromik w połowie lat 80-tych przeprowadził genialny wywiad z Dariuszem Dziekanowskim. Ten pan nadal jest w zawodzie, nadal w sporcie i ja zawsze już będę spodziewał się po nim takich rzeczy. Ale z czasem zaczynasz robić coś mechanicznie. Dziennikarstwo życiowo wypala, popatrzcie na twarze starszych dziennikarzy. Ja nie chciałbym być dziennikarzem do końca życia właśnie dlatego. To smutne i przerażające, bo na początku zawsze to jest przygoda. Dudek: Bo zobacz, ci ludzie są znani, niekiedy szanowani, a czy oni zarabiają tyle, ile wyobrażają sobie odbiorcy? Ile zarobiliby przy tych samych umiejętnościach w biznesie?Więcej, dużo więcej. Przykładów jest mnóstwo. W pewnej z redakcji, w której pracowałem, z dwójki moich kolegów – jeden zachorował na cukrzycę, a drugiego dopadła rwa kulszowa od ciągłego siedzenia przy biurku. A to wciąż bardzo młodzi ludzie! I to jest właśnie to, co mnie trapi. Te twarze zmęczonych życiem chłopców w krótkich majtkach, którzy przez te kilkadziesiąt lat w zawodzie osiwieli, którym urosły brzuchy. Sieńko: W takim razie co jest dla ciebie wyznacznikiem sukcesu w dziennikarstwie? Jara cię, że ludzie czytają twoje teksty, bo jesteś Hubert Kęska, czy wolałbyś podpiąć się pod jakieś duże medium i mieć zasięgi liczone w milionach ludzi, ale być jedynie przedstawicielem danego portalu?Zasięgi to nieoczywisty temat. Weszło ma zajebiste zasięgi, miesięcznie po kilkanaście milionów ludzi, ale kiedy dzwoniłem jako przedstawiciel tego serwisu, to potrafiłem usłyszeć: „Weszło? A to jest jakiś pedalski portal?”. Zobaczcie, siłą Weszło jest na pewno interakcja z czytelnikami, którzy chętnie komentują twoją pracę. Z naciskiem na TWOJĄ – taki Onet nie dałby mi takiej rozpoznawalności. Ale czy taka publiczność jest motywująca? Możesz sobie powtarzać, że piszesz dla górnych trzech procent, że komentarze pod tekstami zostawia promil czytelników, ale jaką satysfakcje z wykonywanej roboty miał mieć Kamil Gapiński, który pod każdym swoim tekstem czytał, że jest uszatkiem, że udaje, że rucha i że pracuje w mediach tylko dlatego, że jego matka jest posłanką? Bardzo się cieszę, że powstało Radio Weszło i na Kamila patrzy się już zupełnie inaczej, bo nie znam nikogo bardziej większe zasięgi chciałbym wypracować sam. Ale oczywiście chciałbym też zarabiać więcej. Kwestia, co będzie stanowiło dla mnie w określonej chwili wyzwanie. Może nie masz milionów odsłon, ale masz bardzo wiernych czytelników. Posiadanie wyznawców jest przyjemne, ale i mnie niebezpieczeństwa samozachwytu o tyle nie ma, że nawet jeżeli 95% opinii na temat przeprowadzonego przez mnie wywiadu jest pozytywnych, to ja zawsze będę zadręczał się tą garstką uwag. Najważniejsze, że tych ludzi interesuje moja praca i odnoszą się do niej, nie do mnie. Kaliszuk: Dlaczego – twoim zdaniem – zauważono cię na Weszło?A – bo to Weszło, B – bo jechałem po kontrowersjach. Bo robiłem Urbana, robiłem Masę. Bo odpisywałem na obelgi. Pamiętam, jak jeden z internautów złośliwie zapytał, kiedy planuję wywiady z „Trybsonem”, Wiesławem Wszywką czy „Bonusem”. A ja już takie rozmowy przeprowadziłem! Ale nie myślcie, że dobierałem rozmów pod czytelników lub im na przekór. Jak chciałem z kimś pogadać, to gadałem, choćbym czekał na to rok. Jak mi do głowy wpadnie jakieś nazwisko, to dopóki nie zrobię z tym człowiekiem wywiadu, czuję się chujowo. Dudek: Odmówił ci ktoś kiedyś wywiadu, na którym ci bardzo zależało?Zależało mi bardzo na Macieju Szczęsnym, odmówił. Dzwoniłem do Tomka Golloba, jeszcze przed wypadkiem, odmówił. Zupełnie zlał mnie Modest Amaro. Albo może po prostu po przemianie duchowej udziela wywiadów już tylko „Gościowi Niedzielnemu”?Sieńko: Podkreślasz, że porozmawiać można z chociaż ostatnio sam sobie nieco zaprzeczyłem. Kilka osób pytało się, czy nie zrobiłbym wywiadu z „Pakolem”. Odpowiedziałem, że nie, bo śmiał się z osoby niepełnosprawnej i wypromował się na niej. Kaliszuk: Zdarzyło się, że nie puściłeś czegoś, bo było to słabe?Dudek: Tak będzie z tym wywiadem. Nie, bo nawet, jeśli wydaje mi się, że rozmowa może być słabsza, to wiem, że nadrobię to przygotowaniem. Poza tym, jeżeli trafię na rozmówcę, który nie potrafi opowiadać o swoim życiu – takiego jak Michał Cieślak – to zawsze mogę uratować temat redakcją. Kaliszuk: Ale czy to nie jest jak retuszowanie zdjęcia strasznie brzydkiej dziewczyny? Niby wszystko spoko, lecz jednak zakłamujesz rzeczywistość. Nie czuję się oszustem. To jest wywiad prasowy, nie telewizja czy radio, i praca dziennikarza nad tekstem może być jego dodatkowym atutem. Ludzie mają to do siebie, że lubią kończyć rozpoczęte myśli w przeróżnych momentach rozmowy. Ja zbieram te rozproszone wątki i szukam spójnych przekonań, głębszego sensu. Choć może na siłę szukam w rozmówcach niezwykłości? Może są to jedynie osoby, które wyróżniają się wyłącznie w jednej dziedzinie życia? Nie wiem, ale czasami te rozmowy zmieniają ich życie. Co oczywiście nie oznacza, że spotykam się tylko z podziękowaniami. To znaczy?Niekiedy ktoś się zagalopuje i później nazwie moją pracę szukaniem tanich sensacji. Tak trochę było z Kamilem Szeremetą. Widziałem, że ma on mocno konserwatywne poglądy i chciałem o nich porozmawiać na konkretnych przykładach. No to stwierdził np., że kelnerem nie powinien być facet, prowadzić autobusu nie powinna kobieta, a bycie gejem to choroba. Ma do tych poglądów prawo. Szczególnie, że takie poglądy ma bardzo wiele osób, także znanych. Tylko ci goście boją się do tego oficjalnie przyznać. Dudek: W chuj. Bo my myślimy warszawskimi realiami. Ludzie tacy nie są, ludzie tak nie żyją. Kiedyś w Warszawie brałem udział w sondzie pt. „ilu młodych ludzi w Polsce w tym momencie studiuje?”. Uczelni prywatnych dziś nie brakuje, dlatego padały odpowiedzi typu: 60, 70%. Gówno. 17%. Ale wróćmy do Szeremety. Kamil powiedział, co powiedział, był zadowolony z efektu końcowego. „Fajnie” – pomyślałem – „to może być mocnym rozpoczęciem szerszej dyskusji”. Tak zawsze staram się to widzieć. Niestety później Szeremeta stwierdził, że powiedział to wszystko dlatego, że był zły, ponieważ zepsuł mu się samochód. Zły i niewyspany. A, i za bardzo zaufał dziennikarzowi. Sieńko: Pamiętam jaką w redakcji mieliśmy bekę z wywiadu z „Bonusem”, który wyszedł u ciebie na intelektualistę. Kaliszuk: Miałem to na końcu języka!To były początki, obrałem błędny kierunek – zdecydowanie. Rzekome słowa „Bonusa” na wirtualnym papierze wyglądały wówczas tak: „Czasem warto się zatrzymać i stoczyć batalię. Sam na sam z własnym umysłem”.Słowa „Bonusa”, tak?Bardzo mniej więcej. Podczas naszego kontaktu był bardzo pokorny, to na pewno. Życie go skarciło. Niepełnosprawność, tysiące memów, ktoś maluje ci mazakiem twarz, ktoś sra ci do ryja. Chciałem chłopakowi autentycznie pomóc, bo mało kto byłby w stanie to wszystko znieść. A przy okazji dostać podwyżkę, co zresztą się macie racje, upiększanie to fatalne rozwiązanie. Dzisiaj robię wywiady zupełnie inaczej. Jeżeli dana odpowiedź prowokuje słowny ping-pong, i ja nie wypadam w nim najlepiej, to i tak zostawiam wypowiedziane słowa na papierze, bo tak wyglądał ten wyrywek naszego życia. Zauważyłem, że czytelnicy wolą naturalne gadki. Dlatego, jak Binkowski każe mi robić pompki, to je robię i później o tym piszę, żeby oddać klimat rozmowy. Żelek Żyżyński po wydaniu biografii Sypniewskiego mówił, że może i wypowiedzi Igora były dosyć prostackie, i że może chciałby pochwalić się swoją erudycją i je zmienić, ale to są słowa Igora i jego słowami mają pozostać. To jest zawsze dobrze rozwiązanie dla czytelników. Ale też nie można iść z taką dosłownością za daleko. Kiedyś ktoś pogadał z Franciszkiem Smudą i w internecie pojawił się wywiad z byłym selekcjonerem wrzucony bez żadnej obróbki, słowo w słowo. Być może był to fajny eksperyment dla ludzi, ale w stosunku do rozmówcy było to nieeleganckie. Kaliszuk: Ile dziewczyn poderwałeś na dziennikarza? I dlaczego żadnej?Kiedyś ktoś poderwał na mnie. Adam, Leszek znacie historię?Dudek: Dawaj. Wspólnie z Kaliszukiem realizowaliśmy pod Kielcami pewien reportaż. To było święto Politechniki Świętokrzyskiej; wiecie, kiełbaski, grill, piwo – takie rzeczy. Po robocie razem z bohaterami materiału wylądowaliśmy w dyskotece. Zajęliśmy lożę, rozsiedliśmy się, ale zachciało nam się kebabu. Zostawiliśmy swoje dziennikarskie atrybuty w loży i uderzyliśmy na drugą stronę ulicy. Docelowo na chwilę, ale kiedy czekałem na swoje mięso i surówkę stało się coś, co całkowicie odmieniło tę noc. Jeden z dwójki bezdomnych znajdujących się w mini lokalu krzyknął do nas: „patrz, oni czują się lepsi”. Może chodziło o to, że byliśmy w marynarkach, nie wiem, ale strasznie mnie to wkurwiło. Wstałem do nich i mówię: „Tak? To zapraszam. Na co macie ochotę? Piwo, kebab, frytki?”. Przysiadł się do nas drugi z bezdomnych, ten co krzyczał uniósł się honorem. Nigdy nie zapomnę, jak długo jadł frytki. Widać, że był niedożywiony, tak zmniejszony miał żołądek. Kaliszuk: Do brzegu. Bezdomny opowiedział nam historię swojego życia, poruszającą. Chciałem to nawet opublikować, jednak odpuściłem. No dobra, ale my przecież tamtej nocy chcieliśmy się zabawić. Problem w tym, że gadka z przeoranym życiem panem przedłużyła się do 5 rano i kiedy wróciliśmy, w dyskotece spotkaliśmy zgliszcza. Ale nie dla wszystkich ten wieczór okazał się stracony. Jeden z naszych znajomych z reportażu zachował się jak Jurek Kiler i pożył sobie trochę na moje konto. Zgarnął podkładkę z pytaniami i poderwał na imprezie najpiękniejszą dziewczynę w klubie. Na dziennikarza właśnie. Z tego co wiem, później nawet się z nią ożenił. Dudek: Ty też poderwałeś na dziennikarza, cały Twitter o tym wie. Kobiet nie podrywa się na dziennikarza, kobiety po prostu lubią ludzi z pasją. A temat tego, czym się zajmujesz wypływa prędzej czy później. Najważniejsze, żeby i po pracy nie brakowało tego ognia. Kaliszuk: Proszę państwa, co prawda tylko audio, ale będziemy chyba mieć sex Hubert Kęski. Dudek: Akurat zostało nam 12 sek. taśmy. Sieńko: Idealnie!Dudek: Jak to jest mieszkać ze swoją psychofanką? To bardzo miłe, jeżeli ktoś żyje tym, czym się zajmujesz, ale pewnie i momentami dziwne. Chcesz powiedzieć, że to jakieś chore gówno?Nie, myślę tutaj konkretnie o słowie „psychofan”. Nie tyle o Marcie, o nieco szerszym gronie. Czuję się skrępowany wiedząc, że jestem czyjąś częścią. Wiecie, dlaczego ludzie najchętniej sięgają po biografie? Bo widzą w ich bohaterach przyjaciół. Osobiście wolę coś prostować niż być zdumionym, że dany czytelnik zna fakty z mojego życia lepiej ode mnie. Że wie co lubię jeść, jak często robię kupę. Dlaczego? Pewnie chodzi o przekonanie odpowiedzialności za coś, za kogoś. A może o to, że sam wciąż wiem o sobie mało? To wszystko przeczy jednej z naczelnych zasad przeprowadzania wywiadów. Tomek Ćwiąkała często przywołuje Lawrence’a Grobela, który uczył: „do wywiadu musisz być przygotowany tak, żeby nie musieć zadać już żadnego pytania”. I ja tak przygotowany jestem. I tak się teraz zastanawiam, może to czasem przeraża moich rozmówców? Z drugiej strony nigdy nie wiesz, kto niedługo stanie się twoim przyjacielem. Dudek: Hubert, czy nie czułeś obrzydzenia robiąc wywiad z czerwonym skurwysynem Urbanem?Nie, bo ja chciałem zrobić ten wywiad, chciałem znaleźć się w jego gabinecie. Urodziłem się w 89. roku, pamiętajcie. Być może gdybym urodził się dwadzieścia lat wcześniej, nie chciałbym człowieka był jeden z najbardziej znienawidzonych ludzi w tym kraju. To była kurwa kłamiąca dla swojej pozycji. I teraz wszystkim wydaje się, że trzeba atakować go starymi czasami. Takie wywiady już były, przeprowadzali je bardziej kompetentni ode mnie dziennikarze. Po drugie, nakręcony, święcie przekonany o działaniu w słusznej sprawie dziennikarz wywoła jedynie uśmiech politowania na twarzy Urbana. Uwierzcie, że rozmowa o niedołężności, starości i znajdowaniu się na marginesie współczesnej cywilizacji nie przyniosła mu wyłącznie przyjemności. Sieńko: Ludzie nie mogą mu wybaczyć, że nabijał się ze śmierci Popiełuszki. Kaliszuk: A on się uwielbia z takich klientów nabijać. Po Urbanie dostawałem wiadomości, że zabiłem Popiełuszkę, że jestem prostytutką, że trzeba mnie jak najszybciej zwolnić. Dość łatwo przychodziło mi wtedy odpisywanie im wszystkim Pezetem: „nie możesz mnie zwolnić, bo mnie kurwa nie zatrudniasz”. Bo – jak już mówiłem – ja nie muszę udowadniać czegoś komuś, tylko Czy jest jakiś moment w życiu, który uważasz za mega ważny, przełomowy?Zajebiście zrobiłem, że nie studiowałem w Kielcach. Zajebiście zrobiłem, że pisałem prace magisterską o procesie ułaskawieniowym. 150 stron, czysto ludzkie przypadki. Poza tym każde zerwanie więzi to zajebisty przełom. Dobry czy kaleczący?Kaleczący też, ja jestem pokaleczony jak każdy. Ale zerwanie więzi to ponowne trafienie na giełdę. Zawodową, giełdę uczuć, giełdę życia. To się zawsze równa nieco odmieniony, nowy człowiek, człowiek wzbogacony. Bo jak uważali racjonaliści – miara człowieka jest jego Był taki chujowy utwór, gdzie facet śpiewał, że źle zainwestował na giełdzie Mijaj. Puszczę wam! Jak to słyszę, to myślę, że nic nie wiem, o pisaniu. Ale nie o nim. Umiera Jerzy Urban. Jaka będzie reakcja tłumu? Jak przy Jaruzelskim hasztag „nareszcie”?Kaliszuk: Babcia opowiadała mi o tym, że jak zmarł Stalin – chłop, który zabił więcej ludzi niż Hitler, nie tylko Ruscy płakali, ale i Polacy! Miała 12 lat i nie wie dlaczego, ale ciekły jej był dwukrotnie nominowany do Nagrody Nobla!Dudek: Niekatolicy płakali, bo umarł Jan Paweł II. Do dzisiaj o 21:37 każdy coś czuje. Przejaw największej możliwej hipokryzji. Pojednanie kibiców, Wałęsy z Kwaśniewskim. Ile to wytrzymało? Miesiąc?Ryju, dzisiaj mamy jedno pojebane zjawisko. Patrz, umierają Michael Jackson i Prince. Świat jest w żałobie, rozumiem to. Ale codziennie ktoś sławny umiera. Autor jednego przeboju, mistrz świata w boksie. I zwróćcie uwagę na modę, zwykle motywowaną clickbaitami. Umiera Amy Winehouse – laska, która nagrała jedną dobrą płytę, ludzie opłakują wspaniałą artystkę. Idźmy dalej. Umiera Avicii i my mówimy, że straciliśmy głos naszego pokolenia. Umiera Tomasz Chada, patologiczny raper, który radził ziomeczkom w kawałkach jak nie rozpruć się na komendzie, i… jebany internet znów oszalał. Kurwa, byłem świadkiem takiego wpisu jakiegoś gimbusa. „Co za feralny tydzień. Odchodzą Tomasz Chada i Stephen Hawking”. Hawking oczywiście z błędem w imieniu i w nazwisku. Kaliszuk: Ważne, że Chada było napisane dobrze. Ja tego, o czym mówisz, najmocniej doświadczyłem po katastrofie smoleńskiej. Nagle zapomniałem o „spieprzaj dziadu”, o „małpie w czerwonym” i zacząłem myśleć o Lechu Kaczyńskim jako o wielkim reformatorze sądownictwa, a jego wyprawę do Gruzji postrzegać jako bohaterską. Jest jakiś pęd do niedopowiedzeń, a nie każdy to niedopowiedzenie Polska odbiera Dodę? Bo wiesz, że będzie żałoba narodowa. Umiera Zenek Martyniuk. Sieńko: Ooo, to by było coś. A jak umrze Seweryn Krajewski?Dudek: Przejdzie względnie bez echa. Dwa newsy na głównej Onetu, typu Czerwone Gitary „Powiedz stary, gdzieś ty był”.Teraz Krajewski jest w Stanach. Zrobił sobie zęby, przeszczepił włosy. Za jeden kawałek dla Norah Jones bierze milion zielonych i przygotowuje własną płytę życia. Jeżeli komuś jeszcze udzieli wywiadu, będę to ja. Tak jesteśmy Paweł Zarzeczny, fantastyczny przykład. Komentarze na Weszło teraz a kiedyś. Order, relacja z pogrzebu w wiadomościach. Ja pierdolę!Po jego śmierci przeczytałeś choćby jeden komentarz: „dobrze, że ta gruba świnia umarła?”. W życiu. A wiecie co jest najgorsze? Że dzisiaj ludzie, którzy budowali się na takiej fali hejtu, zrobiliby akcję, żeby takiego ewentualnego hejtera wytropić. Dudek: Tak, ale ja też nie jestem za hasztagami „niech spłonie w piekle”. Ja się nie cieszę ze śmierci nikogo, bo śmierć to zawsze jest tragedia. Nie cieszyłbym się ze śmierci Hitlera. To jest bardzo dobre, że on nie działa. Ale czy on musi umierać?Tacy ludzie w realiach innych niż realia wojenne, mogliby zajebiście się przydać. Hitler miał zdolność kierowania tłumem, robił to być może najlepiej w historii. Czy ktoś mi powie, że taka umiejętność nie może przysłużyć się światu? W tym znaczeniu Owsiak jest współczesnym Hitlerem. Można taką zdolność przekształcić w coś dobrego?Sieńko: Czterdziesta szósta zbiórka Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Adolf Hitler!Kaliszuk: Mamy kolejny tytuł!Ale mówiąc jak najbardziej poważnie. Chciałbym, abyśmy mieli taki komfort jak bohaterzy filmu „Ona”. Mamy program komputerowy, dzięki któremu możemy sobie pogadać z Hawkingiem, Einsteinem, czy Hipokratesem, bo ich przewód myślowy został zapisany. Wszystko jest kwestią okoliczności. Często odznaczenia państwowe otrzymują potencjalni mordercy, którzy na wojnie nie mieli oporów by zabić drugiego człowieka, bo… generalnie nigdy takich oporów nie mieli. Dudek: Np. Żołnierze Wyklęci – dość patologiczna komórka. Umówmy się, dzisiejsze najbardziej skurwiałe dresy mogłyby nimi Tak, bo jakby przywołać wspomnienia jakichś starszych ludzi z prowincji, to oni się dużo bardziej bali Żołnierzy Wyklętych niż NKWD. Bo NKWD jak przychodziło, to kazało wieszać portret Stalina i tylko biło. A jak przychodzili Żołnierze Wykleci, to zdejmowali tego Stalina i od razu zabijali. Ci ludzie woleli Ruskich niż dziwnego, bo myślisz przede wszystkim o swojej rodzinie, o swoim mikrokosmosie. Tego bym bronił, a nie kraju – z definicji. Dudek: Ideologia „Żołnierzy Wyklętych” została dorobiona dużo później. Mnie serio zupełnie nie dziwi historia, którą opowiedziałeś, Adam. Ja nie zastanawiałbym się, czy uciec z kraju, kiedy wiedziałbym, że moi bliscy za granicą zachowają życie, a w Polsce jest na to szansa 50 na 50. Chociaż to są zawsze trudne pytanie. Byłbyś w stanie odebrać komuś życie?Skoro raczej nie byłbym w stanie zdradzić, to ciężko mi sobie wyobrazić, że byłbym w stanie odebrać komuś życie. Zjadłyby mnie wyrzuty sumienia. Chociaż wiecie, w zamkniętym na cztery spusty mieszkaniu, to tak łatwo się mówi…Jeżeli są ludzie, którzy naprawdę wybraliby ojczyznę, ale nie z powodów egoistycznych, typu wypuśćmy więźniów – to państwo powinno ich czcić. Ale nie uważam, że tych ludzi jest dużo. Na razie to dużo osób wzniośle o tym mówi. Kaliszuk: Ja mam pytanie uzupełniające. Czy gdyby Adolf Hitler żył…Dudek: Żyje, w Argentynie!Kaliszuk: Czy stałbyś pierwszy w kolejce do przeprowadzenia wywiadu z nim?Teraz to ciężko powiedzieć. Ale po Urbanie zadano mi pytanie, czy pogadałbym z Trynkiewiczem. Wtedy odpowiedziałem, że tak. Bo zawsze interesują mnie motywacje do czynów, nawet najstraszniejszych. Jak ktoś jest zły, czy chory, to za każdym razem fascynuje mnie: dlaczego? Jaka jest jego historia? Przecież Hitlera chciała zabić własna matka, chciała zrobić aborcję!Patrząc na siebie dostrzegam jak wiele rzeczy, które wydarzyły się w dzieciństwie, odbija się na mnie teraz, na każdym fragmencie mojego życia. Wystąpienia publiczne. Czas naszej młodości to pierwsze mini kamery w domach. Macie film, gdzie w wieku 8 lat recytujecie wiersz, śpiewacie piosenkę? Ja mam. I mimo ze wiele barier przekroczyłem od tamtego czasu, to tak samo rozbiegną mi się oczy, w tym samym miejscu się podrapię, tak samo nieśmiało się uśmiecham. Sieńko: Ciekawe. Jak ktoś był młody i popychany w szkole, tępiony, to przekłada się to na dziś i to nie tylko w wymiarze życiowej porażki. Tak miał Mariusz Pudzianowski, który na pewnym etapie życia, mając pewną bazę, uparł się, że każdego na świecie wywróci. I wywraca. I też taki ktoś zawsze tych słabszych broni, zawsze. Sprawdźcie, za co „Pudzian” poszedł siedzieć… Ale wszystko sprowadza się najpierw do pytania, czy urosnę w taką siłę, żeby w ogóle wyjść z domu. Kaliszuk: Jesteś megalomanem?Sieńko: Spójrz na ustawienie prawdą jest to, co znalazłem na krążku Małolat/Ajron, że jest mi ciężko jak wszystkim egoistom, to na pewno jestem egoistą. Ale w kim z nas nie tkwi egoizm i hipokryzja? Megalomanem? Byłem. Tylko u mnie było jak u Sokratesa. Wiem, że nic nie wiem. Większa wiedza powoduje większą skromność przed wiedzą wciąż dostępną i przed ludźmi, które tę wiedzę posiadają. Uważasz, że dziennikarz powinien być megalomanem?Zależy jaki dziennikarz. Dziennikarz społeczny raczej nie, ale jeżeli ktoś zajmuje się sportem? Sport jest rozrywką, tylko tyle, nie róbmy z tego kwestii życia i śmierci. Jeżeli pan Andrzej Kostyra jara się swoimi porównaniami – choć nie wiem, czy tak jest – to myślę, że to mu pomaga. Ale jeżeli megalomanem jest dziennikarz polityczny, tak jak Tomasz Lis, to dla mnie on trochę przestaje być dziennikarzem. Bo rządzą nim emocje, a nie chęć dociekania prawdy. A tu prawda jest istotna, chodzi o stanowienie prawa. Kaliszuk: Ty jarasz się swoimi wywiadami?Pewnie zależy Jest ktoś, z kim bałbyś się przeprowadzić wywiad?Wątpię. Kaliszuk: Lewandowski, gol dla Polski!Wątpię, bo dziennikarze to ostatnie osoby, którym zrobią krzywdę ludzie uznawani za niebezpiecznych. Oni w kontaktach z dziennikarzami tak dobrze grają, że grają też brak agresji. Podkreślam, wobec dziennikarzy. Nie ma się czego bać. Sieńko: A czy dziennikarz może być tchórzem?Oczywiście, większość ludzi to tchórze. Dudek: To wpływa na jakość rozmów?Na pewno. Znam dziennikarzy, którzy po układach przemilczają pewne rzeczy, którzy nie dotkną pewnych tematów. Ty dumnie mówisz, że nie należysz do w ogóle nie mam takich pokus, bo jestem za mały. Nie mów tego. Powiedz mi lepiej: jakbyś miał nieograniczone środki i sposoby dotarcia do rozmówcy, to z kim zrobiłbyś wywiad?Jeżeli chodzi o wywiad zagraniczny, to postanowiłem, że zrobię jeden, konkretny i nie mam większych ambicji. Jeśli wywiad nie w języku polskim, to wywiad z Tysonem Fury’m. Bardzo fajny pomysł. A gdybyśmy nie byli ograniczeni osią czasu? Kiedyś odpowiedziałbym, że z Napoleonem lub z Aleksandrem Macedońskim, bo imponowali mi ludzie, którzy potrafili podporządkować sobie miliony. Teraz zdecydowanie odpowiem, że ze wspomnianym Nikolą Teslą i ogólnie z ludźmi, którzy nie myśleli o tym, żeby nas wyrżnąć, ale o tym, żeby żyło nam się łatwiej i taniej. Czyli z wynalazcami, którzy zmienili bieg historii, nie na o Tesli mówi się, że gość odkrył dwudziesty wiek! Wszystko, z czego korzystamy dzisiaj w domach, wszystko co mamy w kieszeniach, jest pokłosiem jego wizji. Sieńko: Jakbym czytał ten wywiad. „Nikola Tesla wypuszcza dymek z ust”…Kaliszuk: Nasza koleżanka kilka lat temu przeprowadziła wywiad z Helmutem Newtonem!Dudek: No to prośba od fanów. Przeprowadź wywiad z jedną wskazaną przez nich osobą, która nie żyje. To jest proza, beletrystyka. A czy czytaliście mój wywiad ze Stonogą? Przecież to jest coś takiego. Sami oceńcie, czy jest sens coś takiego Chcesz powiedzieć, że wywiad ze Stonogą się nie odbył, tylko napisałeś sobie pytania i odpowiedzi?Tak. Miałem szerszą Niż on!Nie, niż generalnie ludzie. Studiowałem materiały o Stonodze przez wiele dni, rozmawiałem z osobami, które go znają. Przygotowywałem się do wywiadu, który miał nastąpić, ale Stonoga poszedł siedzieć. Kaliszuk: Czyli wywiadu nie było?!Nie było. Była proza, którą podpisałem – „tak prawdopodobnie odpowiadałby Stonoga, z naciskiem na słowo prawdopodobnie”. I tak samo powinno się traktować bestsellery typu „Spowiedź Hitlera”, „Spowiedź Stalina”. Jaka, kurwa, spowiedź?! To wszystko są opracowania historyczne, a wywiad to coś głębszego niż praca na źródłach. Być może tak odpowiadaliby Hitler i Stalin, ale w sumie skąd to wiemy? Pewne jest tylko, że podobnym językiem. Dudek: Czy na proste pytanie „kim jesteś?” odpowiada się przez siedem dni tygodnia na siedem różnych sposobów?Jak jest u mnie? Co drugi dzień. Sieńko: A to normalne, czy świadczy o tym, że nie wiesz, czego chcesz?To świadczy o rozdwojeniu jaźni, które ja mam na pewno. Ostatnio zastanawiałem się nawet, czy nie stworzyć drugiego konta na Twitterze – Hubert Kęska Alter Ego, gdzie wrzucałbym tylko to, co piszę po pijaku lub w złości. Ten rozdźwięk zobaczylibyście jak na dłoni. Dudek: Rewelacyjny pomysł! Znacie scenę z „Psów”? Franz dzwoni po Pazurę, żeby wpadł w środku nocy. Pazura wchodzi, widzi butelkę wódki i mówi: „Kurwa, Franz, to po to mnie tak wołałeś?!”. Chciałbym obejrzeć talk show z najebanymi celebrytami w takiej scenerii!Od 20 powinna się aktywować aplikacja alko-Twitter. Wejdziesz tylko jak wydmuchasz kilka promili. To zarobi nasze miliony Adam!Sieńko: Masz na koncie milion złotych, co z nim robisz?Dudek: Płaci za wywiad z Urubko! „Denis, dam ci dychę, jeszcze dwa zdania. Powiedz, że srasz na polskich alpinistów i że dobrze, że zamarzł ten skurwiel”. Wpakowałbym wszystko w realizację planów i promocję własnej działalności. Nigdy nie myślę kategoriami inwestycyjnymi, dlatego dobrze, że jest przy mnie Marta. Zresztą, co to jest milion? Uważam, że to żadna suma. Tym smutniejsze, że nie wyobrażam sobie zarobić tyle w dziennikarstwie. Pytaliśmy już ciebie, czego się boisz? Powód strachu zmienia się co 2-3 się boje tego, że moja samorealizacja nie będzie szła w parze z utrzymaniem. Że zabraknie mi środków, żeby robić to, na czym mi zależy i to nawet jeśli będę jadł codziennie makaron. Sieńko: Dlaczego odszedłeś z Weszło? Nie płacili?Płacili, wszystko dostałem, ale nieregularnie. Co gdy masz firmę jest problemem, bo ty ZUS-owi nieregularnie płacić nie możesz. To w ogóle jest kurewski kłopot w dziennikarstwie. Z takimi wpływami nie możesz nawet wziąć głupiej pożyczki, na jakikolwiek debet też sobie nie zasłużysz. Wiesz, że znowu masz na koncie 30 czy 60 groszy, z drugiej strony nie masz czasu, żeby coś z tym zrobić, bo jesteś zawalony robotą, wyjazdami. Jak trzeba oszczędzać na jedzeniu, sprzedawać książki i jeszcze cię hejtują i blokują ci wywiad, to myślisz sobie: „po chuj?”.Dudek: Masz mocną psychikę?Zajebiście mocną. Jesteś osobą, która lubi wybierać sobie cel i do niego dążyć. Co cię teraz napędza? Napędza mnie zamykanie i otwieranie rozdziałów. Doprowadzenie swojej pracy od punktu A do punktu Z. Dlatego powstała książka „Spowiedź świecka”. Po pierwsze chciałem mieć pamiątkę, egoistyczny powód. Kaliszuk: Wszystkie powody są egoistyczne, tak naprawdę. rzecz, niektóre z publikowanych w książce wywiadów przeczytało wcześniej tylko kilkanaście osób. I po trzecie, najważniejsze, chciałem zamknąć rozdział rozmów z ludźmi z pierwszych stron gazet. Bo wiem, że gdybym w to brnął, to od takiego uzupełniania kolekcji bym się nie uwolnił. Teraz od kilku miesięcy wrzucasz wywiady niemal wyłącznie z pięściarzami. A ja pamiętam, że w dziennikarstwie zacząłeś od piłki nożnej. Skąd ten boks?To we mnie dojrzewało. Wstawanie na walki Gołoty, Adamka, nokauty Włodarczyka w Australii, w Moskwie, aż do pojawienia się w Polsce fenomenu medialnego – Artura Szpilki. Stawałem się coraz mocniejszym kibicem, a jak zaczynałem poznawać tych ludzi, zdałem sobie sprawę, że większość piłkarzy jest wtórna, pięściarzy unikalna. Ci pierwsi mieli zwykle bardzo zbliżone historie i tworzą błędny obraz, że w sporcie wszystko zaczyna się od piłki. Właśnie, kurwa, nieprawda. Bardziej prawdopodobne, że jak bawisz się w piaskownicy, to komuś zajebiesz niż że zaczniesz kopać z nim piłkę. Bójki z braćmi, potem z kolegami. A jeżeli bójka ma być sztuką, jeżeli okiełznanie natury ludzkiej ma być wykwintną rozrywką, to jest to boks. Brzydzę się bezsensowną agresją. Dudek: Gdybyś dostał ciekawą ofertę walki z jakimś amatorem, zgodziłbyś się?Miałem dwa bardzo wstępne zapytania. Kaliszuk: i…?Jeżeli przyjdzie moment, że będę chciał samemu sobie coś w tej kwestii udowodnić, to się zgodzę. Dla samych przygotowań, bardzo chciałbym przejść cały ten proces. Oczywiście max na poziomie białych kołnierzyków, zawodowiec zabiłby mnie w 30 sekund. Nawet Najman. Co do Najmana. Kiedy jeszcze pracowałem w Weszło, Krzysztof Stanowski postanowił, że zostanę mistrzem świata kategorii półciężkiej w boksie. Chodziło o stworzenie własnej federacji – federacji Weszło, po to, żeby ośmieszyć osiągnięcie Marcina Najmana w K-1. To były zawsze luźne rozmowy pod wpływem, ale ponoć znalazłby się na to budżet. Sieńko: Dlaczego nic z tego nie wyszło?Bo zaproponowałem, żeby zamiast mnie reprezentował Weszło jakiś młody chłopak. Z boksu amatorskiego lub po prostu z jakimś koszmarnym rekordem. Słuchajcie, mógłby to być nawet Dawid Harnaś – ktoś taki mógłby zostać mistrzem świata którejś federacji. Ale nie róbmy sobie jaj, ja nie trenuję na co dzień sportów walki. Konwencję rozumiem, bo jak słyszę, że o któryś z pasów cenionej federacji ma rywalizować Altunkaya… Turek, który bał się wyjść do pozbawionego formy Głowackiego i zanim opuścił szatnię – głównie po to, żeby potem w ringu kłaść się i uciekać – zażądał swojego wynagrodzenia. Kiedy słyszę o mistrzowskiej walce kogoś takiego, to nie mam wątpliwości, że są w boksie są patologie, które trzeba piętnować. Czasem to bardziej biznes niż sport. Sieńko: Czy żużlowcy – Zmarzlik i Drabik – twoim zdaniem odnaleźliby się w boksie?Drabik tak, bo w boksie zawsze dobrze radzili sobie tancerze barowi. Taniec to praca nóg, bar to bójka. A w końcu na urodziny dałem mu litrową boksu też chciałbym podsumować książką. Jednocześnie jestem w trakcie realizowania minimalistycznego projektu, który będzie rodzajem kontry dla „Spowiedzi świętej”. Zwykli ludzie, którzy mają do opowiedzenia nieraz lepsze historie niż prezydenci, milionerzy, ludzie z pierwszych stron gazet. Kaliszuk: Będziesz robił to też w formacie wideo?Taki był pierwotny zamysł, ale wyobrażasz sobie, że kasjer z Biedronki opowiada bez skrępowania przed kamerą historię swojego życia? Nie każdy jest Wiesławem Wszywką. Sieńko: Jakbyś się w ogóle czuł w wideo?Nie mam wielu zastrzeżeń do swojego głosu, swój wygląd akceptuję… choć dostrzegam w nim pewne mankamenty. Przypomniało mi się, że kiedy chciałem zachęcić Urbana do zwierzeń na temat jego kompleksów, wypaliłem: „no bo wie pan, moje kompleksy to – odstające zęby, uszy i wypadające włosy”. I później popatrzyłem na problemem w formacie wideo jest dla mnie to, że… ja uwielbiam rozmowy prasowe, tylko takie wywiady są dla mnie formą To już znamy twoje plany. To są plany na najbliższe pół roku, potem chciałbym pójść mocno w naukę. I to mimo że nie znam się na fizyce, a gdy czytam wywiad z Hawkingiem, to nic z niego nie rozumiem. I właśnie dlatego chciałbym się tym zająć. Chciałbym, żeby ludzie potrafili zrozumieć nowe technologie, które wpływają na rozwój świata. Chciałbym pomóc odpowiednim instytutom zdobyć pieniądze na badania i produkcje. To moja Jakbyś dziś spotkał się z Hubertem, który ma 18 lat, to co byś mu powiedział?Powiedziałbym mu: „Nie przejmuj się stary, później będziesz w dużo lepszym miejscu. Nie będziesz miał może pieniędzy, ale będziesz miał piękną dziewczynę, będziesz kojarzony z dobrze wykonanej pracy. Roboty, z której masz satysfakcję. Życie odda ci to, co w młodości – przez splot przeróżnych okoliczności – ci zabrało. Z nawiązką. Bo ci się chciało”. Kaliszuk: Co masz na myśli?Zaawansowany trądzik, nagrywanie rapu za dzieciaka, przez który starsi kolesie się ze mnie nabijali i robili wszystko, żeby mnie upodlić. A przez to piramidalny brak pewności siebie. Dzisiaj ludzie patrzą na mnie zupełnie inaczej niż 10-15 lat temu. Jestem atrakcyjny dla tych, na których mi zależy. Jak mi się chce, to jestem królem towarzystwa, a nie jak dawniej chłopakiem na doczepkę. Mając 16, 18 lat nie marzyłem nawet, że będę kiedyś takim człowiekiem, jakim jestem teraz. Choć proces formowania jeszcze zdecydowanie się nie zakończył. Pamiętam, że jak cię poznałem, to faktycznie byłeś kimś innym. 4 lata temu. Ja byłem po praktykach, ty w trakcie. Masz rację, dziennikarstwo dużo mi dało. Osobna sprawa, że ja generalnie jak pracuję, to jestem tak zaangażowany w coś intelektualnie, że dla otoczenia staję się okropnie nieciekawą osobą. Zasób słów mam o 60% mniejszy, myślę wolniej niż osoba w śpiączce, tylko kiwam głową. Dlatego uwielbiam kawiarnie. Ludzie stanowią tam dla mnie jedynie zmieniający się krajobraz, nie muszę z nimi gadać. Ja potrzebuję specyficznego miejsca pracy, w warunkach redakcyjnych zupełnie się nie widzę. Sieńko: Kiedyś Hubert zadał mi pytane, ja zacząłem odpowiadać, a on po takiej minucie kompletnej zawiechy stwierdził: „wiesz co, w sumie, kompletnie mnie to nie obchodzi, zadałem to pytanie z grzeczności”.Dudek: Dobra, cioty. Myślę, że nie było to takie bezproduktywne. Mamy tutaj tyle, że zakładamy tabloid! Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » spotkajmy się dzisiaj o północy tak by nie zauważył nas nikt nie zabieraj ze sobą nic wystarczy,że będziemy my gdy tylko się spotkamy pod drzewem przy którym się poznalismy zostawimy na nim dowód naszej miłości potem chwycimy się za ręce i zaczniemy biec będziemy biec jak najdalej tam gdzie nie znajdzie nas nikt na przekór wszystkiemu i wszystkim nie powstrzyma nas nic i nikt zaczną się dla nas lepsze dni nowe marzenia i sny gwiazdy wyznaczą nam szlak dzięki któremu będziemy wiedzieć jak dalej razem biec by nie pogubić się wśród ciemnych dróg lecz gdy zły los sprawi,że sie pogubimy odnajdę Cię i tak, bo miłość Twoja zostawia po drodze ślad i dowód na to ,że nie kochałeś tak nikogo od lat.... chcę uciec z Tobą jak najdalej w nowy i nieznany świat, bo tylko z Tobą będę szczęśliwa bardzo tak.... Napisany: 2008-05-18 Dodano: 2008-05-18 21:03:18 Ten wiersz przeczytano 632 razy Oddanych głosów: 5 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »

kękę chciałbym uciec z tobą