Wojna informacyjna może obejmować: zbieranie informacji taktycznej; gwarantowanie bezpieczeństwa własnym zasobom informacyjnym; rozpowszechnianie propagandy lub dezinformacji w celu demoralizacji armii i ludności wroga; podważanie jakości informacji wroga i zapobieganie gromadzeniu przez niego informacji. Wojna informacyjna ma swoją Rosyjska inwazja na Ukrainę podważyła dotychczasową zasadę niemieckiej polityki opierającą się na tym, że „bezpieczeństwo Europy można budować tylko z Rosją, a nie przeciwko niej”. Większość niemieckich elit zrozumiała, że putinowska Rosja stanowi nie tylko wyzwanie, lecz także zagrożenie dla NATO, i że w związku z tym konieczne są inwestycje w obronność i Polska. Obserwuj w Google News. "Nowe zagrożenie" przy polskiej granicy. "Mielibyśmy ich w dwie godziny w Warszawie". Magdalena Barszczak. 2 min. czytania. 27.07.2023 17:00. Podziel się. Przy Zimna wojna miała swoje odzwierciedlenie w kulturze poprzez muzykę, filmy, książki, telewizję i inne media, a także sport, przekonania i zachowania społeczne. Jednym z ważnych elementów zimnej wojny było rzekome zagrożenie wojną nuklearną i zagładą; innym – szpiegostwo. Jak zimna wojna wpłynęła na kulturę popularną? Artykuł w skrócie: Wojna rosyjsko-ukraińska wpływa bezpośrednio na bezpieczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej, a ponadto – w perspektywie długoterminowej – na przyszłą architekturę bezpieczeństwa świata.Stan relacji rosyjsko-polskich jest uwarunkowany przede wszystkim położeniem geograficznym Polski oraz historią wzajemnych relacji.Polska jest ważnym członkiem Sojuszu Atomowe zagrożenie. Published. 4 marca, 2013. atomowe zagrozenie. Obawy dotyczące atomowego zagrożenia minęły po okresie zakończenia zimnej wojny. Ludzie przestali na co dzień odczuwać obawy przed tym, że jeden z krajów, który posiada arsenał atomowy użyje ich do ataku. Zagrożenie związane z użyciem bomb atomowych nie jest GAFQiv. KREML CHCE ZNISZCZYĆ POLSKĘ I PODBIĆ EUROPĘ Władimir Putin: „Rosja nigdy się nie zgodzi z istniejącym porządkiem świata”. Nikołaj Patruszew: „Rosja jest gotowa do konfliktu militarnego z NATO i może podbić państwa bałtyckie”. Aleksander Dugin: „Polska, Ukraina, Europa Środkowa – musi zniknąć, zostać wchłonięte”. Władimir Żyrinowski: „Los krajów bałtyckich i Polski jest przesądzony. Zostaną zmiecione”. Od 25 lat Moskwa prowadzi tajną wojnę hybrydową przeciwko swoim sąsiadom. Konflikty w Górskim Karabachu, Naddniestrzu, Abchazji, Osetii Północnej i Donbasie są skutkiem pełzającej wojny hybrydowej. Azerbejdżan, Mołdawia, Gruzja i Ukraina już padły ofiarą rosyjskiej agresji. Zagrożenie wojną zawisło nad krajami bałtyckimi i Polską… Wielu zadaje sobie pytanie, jak daleko Kreml może się posunąć w konfrontacji ze społecznością międzynarodową? Spróbujmy dokładnie przeanalizować niezdrowe ambicje rosyjskich przywódców. Redaktor naczelny portalu i czasopisma „Głos Polonii” KREML DĄŻY DO HEGEMONII Niemiecki filozof Karol Marks w książce „Tajna historia dyplomatyczna XVIII wieku” słusznie zauważył: „Polityka Rosji pozostaje bez zmian. Zmieniały się i nadal będą się zmieniać rosyjskie metody i taktyka, jednak główny cel polityki rosyjskiej – podbić świat i rządzić nim – jest i pozostanie taki sam”. Dziś te słowa są jeszcze bardziej aktualne niż w 1899 roku. Jałtańsko-poczdamski ład, ustalony przez aliantów z antyhitlerowskiej koalicji, rosyjscy imperialiści traktowali tylko jako kolejny etap w procesie podboju świata. Tuż po zakończeniu II wojny światowej Kreml opracowywał plan zajęcia całej Europy. Stalinowcy mieli nadzieję, że wkrótce będą mogli obmyć buty w wodach Atlantyku. Lecz NATO na czele z USA nie pozwoliły Moskwie opanować bezbronnej powojennej Europy. Klęska w zimnej wojnie zatrzymała rosyjską ekspansję na Zachód. Właśnie dlatego pułkownik KGB Władimir Putin uważa rozpad Związku Sowieckiego za „największą katastrofę geopolityczną XX wieku”. Przez ostatnie 25 lat spadkobiercy KGB w Rosji przygotowywali się do zemsty na znienawidzonych Stanach Zjednoczonych. EUROPA NA MUSZCE Rosyjscy rewanżyści nawet nie ukrywają swoich planów. W 2003 roku podczas ogłoszenia nowej doktryny wojskowej Putin powiedział: „Rosja w ciągu ostatniej dekady straciła tyle, że już nic oddawać nie będziemy. Będziemy zabierać”. W 2015 roku prezydent FR wprost przed kamerami telewizji Russia Today stwierdził, że Rosja nigdy się nie zgodzi z istniejącym porządkiem świata i stworzonym w ostatnich dekadach po upadku Związku Sowieckiego ładem międzynarodowym. Jego przyjaciel, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew, w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” 2 stycznia 2016 roku powiedział, że Rosja w najbliższym czasie jest gotowa do konfliktu militarnego z państwami NATO i może szybko i bez żadnych strat podbić państwa bałtyckie. Nieco wcześniej wiceprzewodniczący Dumy Państwowej Władimir Żyrinowski pytany przez dziennikarza państwowej telewizji Rossija 24 oświadczył, że prezydent Rosji podjął już decyzję o rozpoczęciu III wojny światowej. „To najważniejsza decyzja. Jestem przekonany, że została już podjęta” –powiedział. I dodał, że los krajów bałtyckich i Polski jest przesądzony. Zostaną zmiecione. Później z trybuny parlamentu FR oznajmił, że Rosja powinna spalić Paryż i zbombardować Niemcy. NOWY PAKT RIBBENTROP-MOŁOTOW Marzenia elit kremlowsko-łubiańskich nie ograniczają się do krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Zagrożenie pełzającą wojną hybrydową zawisło nad całym kontynentem. Rosyjscy geostratedzy pragną zasiać niezgodę między europejskimi państwami i podważyć jedność NATO oraz Unii Europejskiej. Mówi to otwarcie człowiek, którego strategię od 15 lat skrupulatnie wciela w życie Władimir Putin. Aleksander Dugin, bo o nim mowa, w artykule „Wybawić Europę Zachodnią od Wschodniej” proponuje zagrać na rozbieżnościach między państwami Unii Europejskiej i zaleca rosyjskim dyplomatom przekonywanie krajów Europy Zachodniej, przede wszystkim Niemiec i Francji, do uwolnienia się od amerykańskiej dominacji i skończenia z krajami Europy Środkowej i Wschodniej. „Trzeba zniszczyć »kordon sanitarny«! Można to zrobić na wiele sposobów. Bolszewicy, żeby go unicestwić, zawarli niegdyś traktat brzeski. Wtedy wiele straciliśmy, ale powstała granica rosyjsko-niemiecka. Potem był pakt Ribbentrop-Mołotow, który miał ten sam cel. Wspaniały pakt! Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, razem z Niemcami pokonalibyśmy Anglosasów. […] W wielkim starciu cywilizacji atlantyckiej i kultury eurazjatyckiej to wszystko, co znajduje się między nami – Polska, Ukraina, Europa Środkowa – musi zniknąć, zostać wchłonięte” – głosi ideolog rosyjskiego imperializmu i eurazjatyzmu. „Przyjmijcie Rosję do Europy – wzywa Dugin – wtedy Europa będzie ruską Europą, wtedy Rosja skończy z tymi »przyjaciółmi« (państwami Europy Środkowowschodniej – red.) raz na zawsze. To jakieś nieporozumienie, dlaczego mamy je znosić! Wtedy przyjdzie Rosja i powie: Aha! Złapaliście się! Powiemy do nich: Chcieliście uciec przed nami, co?”. RUSKA EUROPA Dugin nie powstrzymuje się przed kreśleniem perspektyw, jakie czekają Europę, jeśli kraje Zachodu nie zachowają solidarności i jedności w obliczu rosyjskiej agresji. „Rosjanie zmobilizują się dla wielkiego celu. A tym wielkim celem jest przyłączenie Europy. […] Podobają wam się europejskie technologie? Weźmy je. […] To jest proste, zdobywamy Europę i już mamy wszystkie wysokie technologie! […] Zdobycie Europy! Rosyjski car czy rosyjski prezydent – jedyny dla całej Europy. […] To jest sedno całego imperium, które po prostu przywrócimy na swoje miejsce – Europejskie, Rzymskie, Greckie, Bizantyjskie Imperium z rosyjskim carem na czele”. „Żadnego PKB nie zamierzamy podnosić – kontynuuje Dugin. – Dlatego że jest nam to obojętne. […] Budujemy imperium. Oni budują Unię Europejską, też swoiste imperium. Lecz jego podstawy są zbyt kruche. Jeżeli gospodarka nie odniesie sukcesu, oni się rozsypią. My natomiast powiemy: niezależnie od stanu gospodarki, co rosyjski (eurazjatycki, europejski, imperialny, rzymski) car (nasz rosyjski rzymski car) powie – to będzie! A gdzie wy się podziejecie? Gospodarka to dobrze, ale to nie ma znaczenia. Nie samym przecież chlebem… przypomni car”. Te słowa Dugina doskonale pokazują, jakiego losu mogła się spodziewać Europa po II wojnie światowej, gdyby USA, Kanada i państwa Europy Zachodniej nie powołały NATO – sojuszu polityczno-wojskowego. Jest to również ostrzeżenie przed tym, co może się stać z Europą, jeżeli sojusz ten się rozpadnie. SZCZĘŚCIE BEZ WOLNOŚCI O modelu cywilizacji, który Rosja proponuje Europie, świetnie opowiedział rosyjski akademik, historyk, doktor habilitowany nauk politycznych Jurij Piwowarow w programie TV Rossija Kultura: „Jesteśmy następcami Złotej Ordy. […] Mongolski rodzaj władzy polegał na tym, że jeden człowiek stanowi wszystko, a reszta – nic. Władza mongolska w całości odrzuca jakąkolwiek umowę, wszelką konwencję, współpracę i zgodę między dwoma podmiotami. Władza mongolska jest wyłącznie władzą przemocy i Rosjanie to przejmują. Rosyjscy carowie, rosyjscy wielcy książęta stopniowo przejmują tę kulturę władzy, a właściwie ten rodzaj władzy, te stosunki polityczne. I staje się to coraz silniejsze nawet później, w czasach nam bliskich. W owych cywilizowanych i pięknych czasach cesarz Paweł I, syn Katarzyny, pewnego razu podczas rozmowy z francuskim ambasadorem rzekł do niego: »W Rosji tylko ten jest czegoś wart, z kim ja rozmawiam i dopóki z nim rozmawiam«. I to jest bardzo precyzyjne sformułowanie władzy rosyjskiej”. Karol Marks też celnie obnażył istotę rosyjskiego imperializmu: „W krwawym bagnie moskiewskiego niewolnictwa, lecz nie w twardej sławie epoki normandzkiej, stoi kolebka Rosji. […] Rosja powstała i została wychowana w ohydnej i upokarzającej szkole mongolskiego niewolnictwa. Wzmocniła się tylko dzięki temu, że w sztuce niewolnictwa była nieprześcigniona. Nawet po uzyskaniu niepodległości Rosja dalej została krajem niewolników. Piotr I połączył polityczny spryt mongolskiego niewolnika z majestatem mongolskiego posiadacza, któremu Czyngis-chan nakazał podbić świat”. Ideałem rosyjsko-eurazjatyckiej cywilizacji jest całkowite zniewolenie ludzi i narodów. Taki model kontroli nad społeczeństwem sugestywnie opisał rosyjski satyryk polityczny, krytyk i publicysta Jewgienij Zamiatin w antyutopijnej powieści „My”, która stała się pierwowzorem „Roku 1984” George’a Orwella i „Nowego, wspaniałego świata” Aldousa Huxleya. „Niewolnik, który tylko wykonuje rozkazy, nie popełni przestępstwa. My, Rosjanie, wybraliśmy szczęście bez wolności, dlatego zwyciężymy. Nie-Rosjanie wybrali wolność bez szczęścia i dlatego zostaną pokonani” – czytamy w niej. Nawiasem mówiąc, uczeń Jewgienija Zamiatina Orwell w powieści „Rok 1984” napisał: „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość”. Niesamowite, ale tę właśnie zasadę wzięli sobie do serca kremlowscy szamani, kształtujący masową świadomość Rosjan. W tym duchu Kreml wychowuje młode pokolenia. Rola Trzeciego Rzymu już Moskwie nie odpowiada, woli być Pierwszym i Drugim. Poprzez podręczniki, środki masowego przekazu, pseudonaukowo-popularne filmy i artykuły młodzież rosyjską przekonuje się, że Rosjanie stali u początków cywilizacji europejskiej, a nawet światowej. W rezultacie nowe pokolenie Rosjan dorasta w przekonaniu, że ich przodkowie założyli… Rzym i Jerozolimę. I nie jest to żart. RZYM NASZ Po aneksji Krymu Putin powiedział, że Krym ma dla Rosji znaczenie sakralne. Тaką też argumentację rosyjscy twórcy mitów mogą stosować w odniesieniu do kolebki europejskiej kultury i cywilizacji – Rzymu. Wszak Moskwa ma pozytywne doświadczenie w kradzieży cudzej historii i sławy. Cała Europa dobrze pamięta, jak car Piotr I w bezczelny sposób ukradł nazwę i sławę Kijowa: przemianował Moskowię na Rosję. Na tej podstawie Moskwa uzasadniła roszczenia historyczne i terytorialne do ziem dawnej Rusi: Ukrainy i Białorusi. Podobne manipulacje lingwistyczne Kreml próbuje wykorzystywać do uzasadnienia roszczeń do kultury i dziedzictwa Rzymu. Obiektem najbardziej bezsensownych rosyjskich pretensji historycznych stała się wysoko rozwinięta i oświecona cywilizacja Etrusków, którzy panowali na Półwyspie Apenińskim na długo przed Rzymianami. Uważa się, że to Etruskowie nauczyli Rzymian budować drogi i miasta, ozdobione rzeźbami i piękną architekturą, wyposażone w wodociągi i kanalizację. Właśnie od Etrusków Rzymianie zapożyczyli cyfry i tradycję walk gladiatorów. Bez Etrusków nie byłoby Rzymu. Chodzi o to, że słowo „etruski” w języku rosyjskim brzmi jak „et’ ruski” [pol. to ruski], co się czyta jak „to jest Ruski”, czyli „to jest Rosjanin”. To podobieństwo brzmienia jeszcze za czasów Mikołaja II przyciągało uwagę rosyjskich imperialistów, którzy inspirowali tworzenie antynaukowych teorii, w celu uzasadnienia roszczeń terytorialnych. W taki oto sposób naukę wprzęgnięto w budowanie mitów i propagandy. Audycje w centralnej telewizji, filmy, książki i pseudonaukowe badania poświęcone rosyjskiemu pochodzeniu Etrusków wypełniają przestrzeń informacyjną Rosji. Czytelników i widzów celowo skłania się do wniosku, że Rzymianie zabrali Rosjanom dziedzictwo Etrusków. I te bajdurzenia przekazuje się przez wszystkie kanały medialne. Młode pokolenie Rosjan dorasta w przekonaniu, że Rosjanie założyli wysoko rozwiniętą cywilizację rzymską. Istniejące dowody naukowe nie robią wrażenia na tej młodzieży. Pragnie ona uzasadnienia „imperialnego majestatu” i roszczeń Rosji do dziedzictwa historycznego i kulturowego całej cywilizacji europejskiej. Masowa świadomość Rosjan jest przygotowywana na przyjęcie dalej idących deklaracji rosyjskich polityków. Już nie o naszym Krymie, tylko o sakralnym „rosyjskim” Rzymie – kolebce cywilizacji europejskiej. Rosyjscy imperialiści są w stanie udowodnić każdą agresję przeciwko suwerennym narodom. Warto tu w tym kontekście przywołać, jak udział armii FR w konflikcie syryjskim tłumaczył dyrektor rosyjskiego Centrum Badania Krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej Siemion Bagdasarow. „Jest to nasza ziemia! Stąd właśnie do nas przyszła cywilizacja! Być może ktoś zapomniał? Tak w ogóle to z Antiochii przyszli do nas pierwsi mnisi. Duchowni na Rusi byli Syryjczykami. Z pochodzenia nie byli Grekami, lecz Syryjczykami. I w czasie obchodów 300-lecia rodu Romanowów całą liturgię odprawiała nie rosyjska Cerkiew prawosławna, lecz antiochijska Cerkiew prawosławna. Gdyby nie było Syrii, nie byłoby Antiochii, nie byłoby prawosławia i nie byłoby Rusi! Jest to nasza ziemia! Są to nasze święte miejsca!” – histerycznie wołał rosyjski nadworny uczony przed kamerami w studiu telewizyjnym. Wyposażeni w taką wiedzę z łatwością chłoną nagrane na wideo apokaliptyczne wizje snute przez Aleksandra Dugina: „Gdzie my jesteśmy, tam jest centrum piekła. I tak naprawdę nie trzeba nam myśleć, czy nie nadejdzie koniec świata, musimy myśleć, jak tego dokonać”. Zważywszy że wojska rosyjskie już znajdują się w odległości stu kilometrów od Megiddo, gdzie zgodnie z wyrocznią biblijną odbędzie się ostatnia wojna ludzkości – Armagedon, Rosjanie zacięcie dążą do realizacji scenariusza zawartego w rozdziale 38 i 39 proroctwa Ezechiela. Wszystko to skłania do wniosku, że już samo istnienie imperialnego światopoglądu i ideologii kremlowskiego rewanżyzmu jest zagrożeniem dla globalnego bezpieczeństwa. Włodzimierz Iszczuk ZOBACZ TAKŻE: Rosjanie założyli Krym, Rzym i Brytanię – rosyjskie historyczne wariactwo Europa na celowniku Kremla Ruskie idą. Сo grozi światu? Antypolonizm. Zwyczajny rosyjski faszyzm Od Czyngischana do Putina Rosyjski gambit Szantaż. Jak Zachód zareaguje na rosyjskie zastraszanie? Po Ukrainie Putin może zaatakować kraje bałtyckie i Polskę Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: Zdaniem dziennikarza Ukraina wygrywa wojnę informacyjną z Rosją dzięki intensywnej współpracy wywiadowczej ze Stanami ZjednoczonymiPodejrzewa również, że rozwinęła się współpraca USA z Polską. – Polacy zyskali szczególne zaufanie Amerykanów swoimi spektakularnymi akcjami wywiadowczymi na początku lat 90. – słyszymyPomfret uważa, że duży wpływ na wprowadzenie ruchów wyprzedzających przez USA, mają szef CIA i dyrektor wywiadu narodowego USA. – Jako policjant USA chcą być tym razem nie dwa kroki za, a dwa kroki przed złodziejemPisarz podkreśla, że gdyby prezydentem USA pozostał Donald Trump "zjednoczenie Europy [przeciwko Rosji] wokół Stanów Zjednoczonych byłoby dużo trudniejsze"Przyznaje jednak, że to Trump "obudził USA i pokazał zagrożenie ze strony Chin". – Teraz kontynuuje to także administracja Bidena– Mam nadzieję, że trwający konflikt sprawił, że Niemcy w końcu zdali sobie sprawę, że nie można ufać Rosji, a zachodnim sojuszom, na których czele stoją USA – podsumowujeInformacje na temat obrony Ukrainy możesz śledzić całą dobę w naszej RELACJI NA ŻYWOWięcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu. Jeśli nie chcesz przegapić żadnych istotnych wiadomości — zapisz się na nasz newsletterWojna informacyjnaJohn Pomfret uważa, że Ukraina zdecydowanie wygrywa wojnę informacyjną z Rosją. Według niego Waszyngton dzieli się z Kijowem wiedzą wywiadowczą i robi to w czasie rzeczywistym. – Mam na myśli rozpoznanie satelitarne, radioelektroniczne czy wywiad obliczu rosyjskiej wojny w Ukrainie, zdaniem dziennikarza, wzmożona jest również amerykańska współpraca z polskim wywiadem, który ma odpowiednie rozpoznanie w Ukrainie, Białorusi czy Amerykański dziennikarz: Antoni Macierewicz w 1992 r. wznowił inwigilację dyplomatów z USA– Polacy zyskali szczególne zaufanie Amerykanów swoimi spektakularnymi akcjami wywiadowczymi na początku lat 90. Wtedy USA uzmysłowiły sobie, że Polska bardzo dobrze rozumie, o co chodzi w rozgrywce z Rosją, dlatego ta współpraca jest bardzo wartościowa. W trakcie rosyjskiej wojny w Ukrainie wywiady wzajemnie się uzupełniają i wymieniają wiedzą. Amerykanie pełnią jednak rolę liderów ze względu na możliwości, których inne kraje nie mają. Nikt jednak, oczywiście, nie zdradza swoich źródeł – Pomfret jako korespondent "Washington Post" w 1994 r. na spotkaniu z prezydentem Lechem Wałęsą - Maciej Belina Brzozowski / PAPDwa kroki przed złodziejemJuż kilka miesięcy przed rosyjską wojną w Ukrainie na pełną skalę, rozpoczętą 24 lutego br., Waszyngton wykonał kilka ruchów wyprzedzających, spychając Moskwę do defensywy. Dzięki szeroko zakrojonej wiedzy amerykańskiego wywiadu Biały Dom wielokrotnie ostrzegał społeczność międzynarodową o krwawych planach Rosji w Ukrainie, zmuszając Kreml do dyplomatycznego lawirowania i zaprzeczania. To wywoływało w Moskwie furię i niedowierzanie.– Dzięki temu Amerykanie zmusili kraje Europy do skonfrontowania się z nową rzeczywistością, by wzięły również sprawy w swoje ręce. Mimo ryzyka ujawnienia źródeł, władze USA zdecydowały się zmienić naturę tego polityczno-dyplomatycznego tańca, by jako policjant być tym razem nie dwa kroki za, a dwa kroki przed złodziejem – tłumaczy tajna akcja, "kontrakt stulecia" i Atlantic Resolve. Historia współpracy wojskowej Polski z USAZdaniem naszego rozmówcy duży wpływ na zmianę podejścia mieli William Burns, nowy szef CIA, pełniący swoje obowiązki niemal od początku prezydentury Joego Bidena, oraz Avril Haines, mianowana przez prezydenta dyrektor wywiadu narodowego USA.– Oboje są profesjonalistami, którzy realnie patrzą na zagrożenie. Oczywiście, że są bliscy Partii Demokratycznej, ale są świetnymi specjalistami, ale także, szczególnie w przypadku Burnsa – doskonałymi dyplomatami. Przede wszystkim jednak rozumieją charakter zmian wojny informacyjnej. To ma wpływ na ich bieżące decyzje – przekonuje rozmówca "Pozdrowienia z Warszawy" Johna Pomfreta ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Znak - Materiały prasoweNowa zimna wojna. Biden chce uniknąć powtórki sprzed latWedług Pomfreta, gdyby prezydentem USA pozostał Donald Trump, amerykańska polityka byłaby chaotyczna. - Wojna sama w sobie jest z natury chaotyczna, ale problem poprzedniego prezydenta polegał na tym, że budował swoją siłę na wywoływaniu chaosu wszędzie wokół. Uważał, że siła USA nie jest wypadkową również jej sojuszy, a wręcz przeciwnie – to sojusze doprowadzają do osłabiania kraju. W związku z tym zjednoczenie Europy wokół Stanów Zjednoczonych z Trumpem jako prezydentem byłoby dużo z tyłu głowy Bidena pojawia się pułapka, w którą wpadł i on, jako wiceprezydent i główny doradca w zakresie spraw zagranicznych w administracji Baracka Obamy, jak i sam ówczesny prezydent, który sukcesem początku swojej administracji ogłosił w 2009 r. reset stosunków z Joe Biden w Polsce. Polskie władze liczą na reset i nowe otwarcie [ANALIZA]Obecnie prezydentowi Bidenowi w dużej mierze doradza grupa, która wcześniej stanowiła grono doradców Obamy. Nauczona doświadczeniem i popełnianymi w przeszłości politycznymi gafami grupa najbliższych współpracowników obecnego gospodarza Białego Domu, ku zaskoczeniu szczególnie Rosji, przeszła do dyplomatycznej ofensywy.– Możemy zauważyć odejście od romantycznego podejścia do polityki, która zakładała normalizację stosunków z Rosją, ale także strategiczne partnerstwo z Chinami. Obama musiał przełknąć gorzką pigułkę prawdy o tych krajach, gdy zorientował się, że tak Moskwa, jak i Pekin kłamały, patrząc ówczesnemu prezydentowi w oczy. Chiny odcinały się bowiem od militaryzacji Morza Południowochińskiego, a Rosja zaatakowała Gruzję oraz sześć lat później zajęła Krym. To Trump obudził USA i pokazał zagrożenie ze strony Państwa Środka. Teraz kontynuuje to także administracja Bidena – podkreśla zdaniem "wchodzimy w nową zimną wojnę, która obecnie jest praktycznie gorąca, a tuż za plecami Rosji stoją Chiny". – Dziś znajdujemy się w przełomowym momencie na świecie, który jest wyzwaniem nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale także Polski, państw bałtyckich czy zauważa, że szczególnie istotne są właśnie Niemcy z uwagi na historyczne skłonności Berlina do prowadzenia z Moskwą polityki na zasadzie "business as usual" (takiej jak zwykle). – Mam nadzieję, że trwający konflikt sprawił, że Niemcy w końcu zdali sobie sprawę, że nie można ufać Rosji, a zachodnim sojuszom, na czele których stoją Stany Zjednoczone – podsumowuje.(KT)Data utworzenia: 26 marca 2022, 07:38Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj. Prawie trzy czwarte badanych (73 proc.) czuje zagrożenie związane z wojną. Odsetek stopniowo się zmniejsza. Sondaż przeprowadziła pracownia CBOS i udostępniła w środę wyniki za pośrednictwem swojej strony internetowej. Pytanie postawione przez ankieterów firmy brzmiało: "Czy Pana(i) zdaniem wojna na Ukrainie zagraża bezpieczeństwu Polski?". Wyniki sondażu Wśród osób "zdecydowanie" przekonanych o zagrożeniu nastąpił spadek w ciągu miesiąca o 13 pkt proc. – z 42 proc. na 29 proc. "Zmiany można dostrzec także na ogólniejszym poziomie. Jeszcze na przełomie lutego i marca – a zatem tuż po wybuchu wojny – przekonanie, że sytuacja zagraża bezpieczeństwu Polski wyrażało aż 85 proc. ankietowanych. Miesiąc później było to już 79 proc., a obecnie mamy do czynienia z kolejnym spadkiem, o 6 pkt proc." – czytamy w komunikacie CBOS. Badanie w ramach projektu "Aktualne problemy i wydarzenia" zostało przeprowadzone na reprezentatywnej, imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru numerów PESEL. Każdy respondent wybierał samodzielnie jedną z metod: wywiad bezpośredni z udziałem ankietera (CAPI), wywiad telefoniczny po skontaktowaniu się z ankieterem (CATI), samodzielne wypełnienie ankiety internetowej. Sondaż został zrealizowany w dniach 2-12 maja 2022 roku na próbie liczącej 1 087 osób. Obawy Polaków Z innego badania CBOS z maja tego roku wynikało, że ponad połowa Polaków (57 proc.) uważa, iż sytuacja w kraju zmierza w złym kierunku. Odmiennego zdania było nieco więcej niż co czwarty badany (27 proc.). W ciągu ostatniego roku w naszym kraju przybyło osób obawiających się biedy (30 proc.). Ubyło natomiast osób całkowicie spokojnych o swoją przyszłość w kwestii finansów (24 proc.). Czytaj też:Stan zagrożenia w Polsce? Wicerzecznik PiS komentujeCzytaj też:Atak Rosji na Finlandię i Szwecję? Polacy chcieliby pomóc

zagrożenie wojną dla polski